Prawdopodobnie mamy jednego członka osiedla, który uprawia sobie komis. Na naszym parkingu rozstawił samochody i spotyka się z klientami. Nie ma nic złego w tym, jak do kogoś przyjeżdża gość i trzyma auto kilka dni. Natomiast nie w porządku jest, jak ktoś przez dłuższy czas okupuje kilkanaście miejsc i czerpie z tego zyski - mówią.
Polecany artykuł:
Podkreślają, że zwrócenie uwagi handlarzowi nie przyniosło żadnego efektu.
Kilka osób starało mu się zwrócić uwagę i za każdym razem spotkało się z bardzo agresywnymi wypowiedziami, a nawet groźbami - relacjonują.
Administracja osiedla przekonuje, że w tej sprawie niewiele może zdziałać, bo miejsca - jak sama nazwa wskazuje - są ogólnodostępne.
Kontaktowaliśmy się w tej sprawie z dzielnicowym. Niestety, jeżeli pojazd jest zaparkowany zgodnie z przepisami ruchu drogowego i nie stanowi zagrożenia, to mocą prawa nie może być usunięty - stwierdza Sylwia Maj-Serhejczuk, administratorka budynków na osiedlu.
Taką wykładnię skrzętnie wykorzystuje handlarz.
Dopóki można tam parkować legalnie i oficjalnie, będę sobie parkował kiedy będę chciał i co będę chciał. Urząd skarbowy nic mi nie zrobi, policja nic mi nie zrobi, jak chcą mogą sobie dzwonić nawet do papieża. Osobiście mam to głęboko w d... - mówi.
Co więcej, sięga też po groźby pod adresem mieszkańców.
Jeżeli z moimi pojazdami coś się stanie, przypadkiem będą miały poprzebijane opony, albo zostanie wybita szyba, to proszę mi wierzyć: bardziej mściwej "mendy" jak ja i z różnorodnymi bardzo znajomościami, to jeszcze nie poznali. I jeżeli cokolwiek się stanie i będą robić dalej pod górkę, robić problemy, to nic dobrego nikogo nie spotka - zapowiada.