Czas gęsi Pipy minął. Teraz na to turyści wydają najwięcej
Ostatniej turze uczniów, którzy mają ferie, pozostało jeszcze kilka dni odpoczynku. Górale powoli więc liczą "dutki" i już wiadomo, że tegoroczne ferie nie były dla Podhala złotymi żniwami. Zmieniły się też preferencje jeśli chodzi o pamiątki. Spod Giewontu turyści najczęściej wywożą maskotki Stitcha – postaci z animowanych filmów, tępe noże motylkowe, czy topory z gry Minecraft. Z kolei góralskie skarpety zastąpiły czapki z… flagą Norwegii. O tym, co sprzedaje się tej zimy na stoiskach z pamiątkami mówią nam zakopiańscy sprzedawcy i ich klienci.
- Różowe i niebieskie Stitche, na to jest dosłownie szał. Ludzie kupują te duże maskotki, ale też małe breloczki. Wszystko, co ze Stitchem teraz schodzi, przychodzi dziecko i rodzice muszą kupić, bo jak nie, to dziecko niemal skoczy do tego "potocka". Często kupują też takie miecze i te tępe noże, czyli "motylki". Nie wiem, skąd się to wzięło, ale dzieciaki to uwielbiają, a że to tępe, to dziecko krzywdy dobie nie zrobi - mówi nam jeden ze sprzedawców na zakopiańskich Krupówkach.
- Kupiłem bratu takiego Stitcha pluszowego, a sobie laser. Rodzicom magnesy i trochę lizaków - słyszymy od jednego z uczniów, który w Zakopanem spędza ferie.
- Turyści kupują to, co chcą kupić i nie nam, jako dostawcom usług hotelarskich tudzież pamiątek z Podhala to oceniać. Nie możemy edukować, narzucać bądź co najmniej weryfikować. Jest popyt, jest podaż, stara zasada biznesowa. To, że my byśmy chcieli promować region, jego historię, lokalne wyroby, a nie kolorowe, pstrokate, chińskie, kontenerowe produkty, to jest natomiast inna historia - mówi nam Karol Wagner, członek zarządu Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Ci, którzy chcą jednak zakupić oryginalne pamiątki z Podhala wykonane przez tutejszych twórców i artystów, mogą udać się na ulicę Kościeliską. To najstarsza ulica Zakopanego, zwana zakopiańską starówką.
- Staramy się mieć tylko rękodzieło od naszych rodzimych producentów, bo trochę jeszcze ich jest, wbrew pozorom. Tam, na Krupówkach jest to, czego ludzie potrzebują, te Spider Man'y i tak dalej. Jakby tego nikt nie kupował, to by tego nie było, więc niech się ludzie nie dziwią nam, że to tam na tych straganach jest - dodaje sprzedawca z Kościeliskiej.