W godzinach szczytu bywa, że trudno jest znaleźć dla siebie miejsce. Krakowianie skarżą się na przepełnione tramwaje linii numer 11 kursującej między Czerwonymi Makami a Małym Płaszowem. Największy problem zrobił się dla pasażerów jadących z Ruczaju do Podgórza, bo miasto zwiesiło linię 17, która obsługiwała część tego ruchu.
Jak jadę w godzinach szczytu to jedenastka jest przepełniona - mówi jedna pasażerka - jeżeli dojedzie się bliżej centrum to tak, jest tu tłok, jest dużo osób - dodaje inna.
Zarząd Transportu Publicznego uspokaja, że siedemnastka wróci na trasę od poniedziałku. To jednak nie rozwiązuje całkiem problemu, bo jedenastki są tłoczne też z Małego Płaszowa. Problem rozwiązałaby dodatkowa linia tramwajowa, ale obecnie nie ma na to szans.
Musiałoby się to wiązać z zabraniem floty z jakiejś linii, która obecnie funkcjonuje. Wtedy mieszkańcy korzystający z tej linii by dzwonili, że oni nie mają wystarczającej obsługi. To nie jest rozwiązanie, żeby zabrać na szybko komuś innemu by załatać na szybko jakąś dziurę - mówi rzecznik ZTP Sebastian Kowal.
Urzędnicy podkreślają, że obecna niemożność zwiększenia liczby stałych linii tramwajowych nie jest związana tylko z niedoborem taboru, ale też z funduszami na utrzymanie, których również brakuje.
Tymczasem pasażerowie i pasażerki martwią się nie tylko o komfort, ale też warunki sanitarne wobec rosnącej liczby zakażeń koronawirusem.