- Blachotrapez, duży pracodawca z Podhala, przeżywa poważny kryzys. Firma zanotowała 12 mln zł straty i zredukowała zatrudnienie o 80 etatów w ramach zwolnień grupowych.
- Zarząd firmy jako przyczyny problemów podaje czynniki zewnętrzne, w tym spadek zamówień w branży budowlanej, problemy z surowcami oraz rosnące koszty pracy.
- Pracownicy i lokalni dekarze uważają jednak, że kryzys rozpoczął się po śmierci założyciela, Jana Luberdy. Wskazują na zmianę stylu zarządzania, utratę bezpośrednich relacji i spadek jakości produktów.
- Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej Radia ESKA.
Kryzys w Blachotrapezie. Gigant z Podhala zwalnia pracowników
Pierwsze sygnały o problemach pojawiły się w październiku, gdy zarząd firmy zgłosił do urzędu pracy w Nowym Targu zamiar przeprowadzenia zwolnień grupowych. Początkowe doniesienia mówiły o możliwości utraty pracy przez nawet 200 osób. Ostatecznie, jak poinformował dyrektor generalny Grupy Blachotrapez Rafał Michalski, zatrudnienie zredukowano o 80 etatów, co stanowi 7 procent całej załogi. Prezes w wywiadzie opublikowanym na stronie internetowej firmy tłumaczył, że cięcia były koniecznością podyktowaną dramatycznie pogarszającą się sytuacją w branży. Wskazał na spadającą liczbę zamówień, problemy z dostępnością surowców ze wschodu oraz rosnące koszty pracy. Skalę problemów obrazują finanse: firma, która w 2021 roku wypracowała rekordowe 200 mln zł zysku, w 2024 roku zanotowała 12 mln zł straty. Michalski zapewnił, że wszyscy zwolnieni pracownicy otrzymali należne odprawy i dodatkowe wsparcie, w tym możliwość dalszego korzystania ze służbowych telefonów czy samochodów.
Podobne stanowisko przedstawiła właścicielka spółki, Renata Luberda, która w rozmowie z portalem Wyborcza.biz określiła decyzję o redukcji jako „trudną, ale konieczną”. Przyznała, że przedsiębiorstwo „stoi dziś przed ważnym momentem w swojej historii”, a na spadające zamówienia wpłynęły m.in. obawy Polaków przed budową domów w czasach niepewności związanej z wojną za wschodnią granicą. Według informacji portalu, redukcje mają być „ratunkiem przed utratą płynności finansowej”.
„To już nie jest ta sama firma, co kiedyś”
Pracownicy i lokalna społeczność, w tym dekarze od lat współpracujący z firmą, widzą przyczyny kryzysu gdzie indziej. W rozmowach z dziennikarzami Onetu podkreślają, że problemy zaczęły się po śmierci założyciela, Jana Luberdy, i zmianie stylu zarządzania. Wspominają czasy, gdy osobiste relacje i dbałość o szczegóły były fundamentem sukcesu.
Kilka lat temu, jeszcze za rządów Jaśka [Luberdy], czyli założyciela Blachotrapezu, to była firma niby wielka, ale prowadzona po staremu. Jasiek to znał osobiście niemal wszystkich dekarzy na Podhalu i pewnie większość w całej Małopolsce czy na Słowacji. Można było do niego zadzwonić, przegadać. Jak człowiek miał ciśnienie, by blachę dostać wcześniej, bo inwestor się pieklił na uciekające terminy, to takie rzeczy się z nim osobiście załatwiało – wspomina jeden z pracowników.
Według dekarzy, to właśnie bezpośredni kontakt i dbałość o jakość zbudowały potęgę firmy. Dziś, jak twierdzą, jakość produktów spadła, a ceny przestały być konkurencyjne. Obraz ten potwierdza kolejny z rozmówców Onetu.
Właśnie na takim bezpośrednim marketingu i relacjach z ekipami wyniósł swoją firmę tak wysoko. Do tego Jasiek codziennie był na hali produkcyjnej. Sam wszystko doglądał i przez to musiało być na przysłowiowe tip-top. Później przyszło jednak w Blachotrapezie młode pokolenie i zaprowadziło swoje rządy, to dlatego. Ojca od wszystkiego odsunęli i firma przestała się rozwijać – mówi fachowiec.
Dziennikarze zauważyli też, że przed punktami sprzedaży, niegdyś obleganymi przez wykonawców, dziś panuje zaskakująca cisza.
W nowych realiach firma zdecydowała się na radykalne cięcie wydatków marketingowych, rezygnując ze sponsorowania czołowych polskich reprezentacji sportowych. Choć prezes Michalski zapewnia, że proces redukcji zatrudnienia został zakończony, a jako główną przyczynę wskazuje ogólnoświatowy kryzys w branży stalowej, pracownicy cytowani przez Wyborcza.biz wskazują także na błędy strategiczne, takie jak przeinwestowanie i brak finansowej poduszki bezpieczeństwa. Jeden z największych pracodawców na Podhalu, niegdyś wzór dynamicznego rozwoju, dziś musi zmierzyć się z konsekwencjami zapaści w budownictwie i, jak sugerują niektórzy, wewnętrznymi problemami.
Źródło: Onet, Wyborcza.biz