Konie na Podhalu. Czy zimą zwierzęta jeżdżą nad Morskie Oko?
Okres wakacyjny dawno już za nami i teksty o koniach jeżdżących nad Morskie Oko właściwie zniknęły z serwisów internetowych. Zdawałoby się więc, że zwierzęta zimą odpoczywają po intensywnym lecie. Tymczasem nic bardziej mylnego. Podhalańskie konie pracują przez cały rok, przy czym, jak podaje portaltatrzanski.pl, ze względu na pojemność sań w miesiącach zimowych ciągną po prostu mniej osób. Tak jak w Tatrach sezon nigdy się nie kończy, tak i konie przewożą turystów niezależnie od pory roku.
Kulig po asfalcie? Internauci oburzeni: "Kasa musi się zgadzać"
Widok pracujących koni w Tatrach nie powinien zatem nikogo dziwić. Ostatnio sieć obiegł jednak filmik, który zaszokował wielu internautów. Na opublikowanym przez Fundację Viva! Ratuj Konie nagraniu na Instagramie widzimy bowiem, jak konie ciągną sanie z pasażerami po niepokrytym śniegiem asfalcie. Pod wideo rozegrała się prawdziwa burza, a komentujący nie szczędzili gorzkich słów woźnicy oraz pozostałym osobom, które jechały pojazdem:
I dziwią się, że Górale kojarzeni są z chciwością.
Kasa musi się zgadzać, zwierzak mało ważny
Dzieci w przedszkolu więcej rozumu i empatii mają.
Boże, koni szkoda.
Góral powinien dostać mandat i to na grube tysiące!!! - to są te łagodniejsze z wypowiedzi, jakie można znaleźć pod postem.
O komentarz w sprawie zwróciliśmy się do Anny Plaszczyk z Ratuj Konie - Fundacja Viva!, która od lat zajmuje się sprawą traktowania koni dla Podhalu. Niestety z jej obserwacji wynika, że nie mamy do czynienia z jednorazowym incydentem, ale z poważnym problemem:
Ta sytuacja, którą jeden z kierowców zarejestrował na filmie, to jest sytuacja szokująca z jednej strony, a z drugiej strony nie jest nietypowa, bo takie filmy czy zdjęcia wypływają rokrocznie z Podhala. Mamy taki problem, że Podhale nie uznaje nauki, która dla każdego człowieka w XX w. jest zupełną normą, że zwierzęta odczuwają ból, że zwierzęta odczuwają cierpienie. Na Podhalu część osób traktuje zwierzęta, w tym konie, jako źródło zarobku, jako sposób na osiągnięcie celu. Jak wynika z naszych ustaleń, te konkretne sanie jechały na Paradę Gazdowską w Zębie, na której odbywały się wyścigi - konie ciągnęły narciarzy. Podczas takiego wyścigu jeden z koni się przewrócił i to też się zdarza co roku i nikt z tym nic nie robi. Na Podhalu jest takie powszechne przyzwolenie na to, żeby zwierzęta właśnie tak były traktowane i to jest absolutnie oburzające. Myśleliśmy, że da się wyedukować osoby, które opiekują się tam zwierzętami, w tym końmi, ale od lat odbijamy się od ściany, że "górale wiedzą lepiej".
Jak w takim razie wyjść z tego impasu? Z czego może w ogóle wynikać ten problem braku szacunku do zwierząt?
To wynika z tego, że dziad tak robił, ojciec tak robił, to ja też tak będę robił, czyli ze źle pojmowanej tradycji i źle pojmowanej miłości do zwierząt, a także z przekonania, że oni wiedzą najlepiej i nikt im nie będzie mówił, co oni mają robić. Również z pogardy dla nauki i z bardzo wielu innych czynników. Niewątpliwie problemem jest też fakt, że politycy udają, że tego nie ma, bo to jest w końcu elektorat. To jest sprawa, której lepiej nie ruszać w czasie przedwyborczym, a zawsze mamy jakiś przedwyborczy czas. Z jednej strony mamy problem edukacji, ale też mamy ten brak zmiany przepisów i kółko się zamyka, a cenę płacą zwierzęta.
Na nagraniu widzieliśmy sytuację, w której konie ciągną kulig po nieośnieżonej, gołej drodze. Jakie jest Państwa zdanie w sprawie kuligu jako takiego, po śniegu?
Wszystko zależy, to wszystko zależy od tego, jaka trasa, jaka długość, jakie nachylenie, jaki ładunek, jaki śnieg. Nie może przecież porównywać kilometra po płaskim, z małymi sankami, z dwiema osobami z kuligiem do Morskiego Oka przez siedem kilometrów po stromo nachylonej trasie i jeszcze na śniegu, który jest częściowo wytopiony. Wszystko więc zależy od okoliczności i powinny być one brane pod uwagę każdorazowo. Liczy się przecież także stan koni, więc nie ma tu dobrej odpowiedzi. Trochę jest tak jak z psami. Dla jednego psa 10-kilometrowy spacer zimą będzie okej, jeżeli to jest jakaś rasa pierwotna np. husky, ale dla ratlerka ta sama trasa zimą może doprowadzić do ciężkich urazów, prawda? - tłumaczy w rozmowie z nami Anna Plaszczyk z Ratuj Konie - Fundacja Viva!