- W Krościenku nad Dunajcem 97-letni pan Felicjan Kacwin jest lokalną legendą. Od ponad 30 lat współprowadzi on rodzinną lodziarnię „U Marysi”.
- Sekretem smaku i popularności lodów jest w pełni naturalna receptura. Są one produkowane na miejscu, z prawdziwych owoców, bez dodatku wody, chemii czy ulepszaczy.
- Mimo 97 lat i łącznie 66 lat pracy, pan Felicjan wciąż codziennie pomaga w lodziarni, która stała się kulinarną wizytówką Pienin.
- Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej Radia ESKA.
Początki słodkiego biznesu
Historia lodziarni „U Marysi” sięga 1990 roku. To wtedy pan Felicjan, mając już za sobą imponujący staż pracy, postanowił rozpocząć nowy, słodki rozdział w swoim życiu. Jak sam wspomina w rozmowie z „Super Expressem”, początki były skromne, a konkurencja niewielka.
– W 1990 roku wraz z synem i synową założyliśmy lodziarnię. Wtedy w Krościenku było nas dwóch, jeszcze jeden mieszkaniec prowadził punkt ze sprzedażą lodów – opowiada dziennikarce „Super Express” pan Felicjan.
Zanim jednak zaczął robić pyszne lody, przez ponad trzy dekady był dobrze znanym sprzedawcą w sklepie GS, mieszczącym się w budynku, gdzie dziś znajduje się ratusz. Ta praca nauczyła go sumienności i kontaktu z ludźmi.
– W budynku obecnego ratusza znajdował się sklep i ja tam sprzedawałem warzywa i owoce, przez 31 lat dzień w dzień – wspomina senior.
Sekret smaku prosto z natury
Co sprawia, że lody „U Marysi” (nazwane tak na cześć synowej pana Felicjana) są uznawane za najlepsze w Pieninach? Odpowiedź jest prosta i niezwykle smaczna: autentyczność. Rodzina Kacwinów od początku postawiła na w pełni naturalną recepturę, która jest ich największym skarbem.
– Sami produkujemy lody, nie dodajemy do nich ani wody, ani żadnej chemii, ulepszaczy smaku; a lody owocowe robimy z owoców, tylko z nich pestki usuwamy – zdradza pan Felicjan.
To właśnie ta filozofia – zero kompromisów w kwestii jakości – przyciąga do lodziarni nie tylko mieszkańców, ale i rzesze turystów. Każda gałka to esencja prawdziwego smaku, bez sztucznych dodatków.

97 lat i ani myśli o emeryturze
Dziś pan Felicjan ma 97 lat i łącznie przepracował już 66 lat. Mimo to nie zwalnia tempa. Każdego ranka można go spotkać w lodziarni w krościeńskim Rynku, gdzie z radością obsługuje kolejne pokolenia smakoszy. Choć firmą zarządzają już syn z synową, on sam pozostaje jej dobrym duchem i największym symbolem.
– Teraz to ja tylko pomagam, wszystkim już zajmuje się syn i synowa – dodaje skromnie.
W Krościenku każdy zna i szanuje sympatycznego seniora. Jego pracowitość i pogoda ducha są inspiracją, a lody, które pomaga tworzyć, stały się kulinarną wizytówką miasta. Dzięki sukcesowi rodzinnego biznesu, dziś działają już dwa punkty „U Marysi” – jeden w Rynku, a drugi przy kościele. To najlepszy dowód na to, że pasja i wierność tradycji zawsze przynoszą najsłodsze owoce.