Marcin Daniec skomentował swoją wpadkę na festiwalu w Opolu. "Dałem z siebie wszystko"
Marcin Daniec prowadził drugi dzień 61. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Statyryk podczas wręczania statuetki SuperJedynki Krzysztofowi Wałeckiemu i Wojciechowi Pogorzelskiemu z Oddziału Zamkniętego wymienił także nazwisko Krzysztofa Jaryczewskiego. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że artysta nie współpracuje już z zespołem od kilku lat.
Krzysztof Wałecki po całej sytuacji nie ukrywał zniesmaczenia. Podkreślił, że w jego opinii Daniec powinien znać takie fakty o jego zespole i postawił go w kłopotliwej sytuacji. "Czy to miał być taki dowcip? Czy jakaś fatalna pomyłka? W każdym razie nie lubię braku szacunku dla kogokolwiek, także dla siebie. (...) Wystartował, stawiając mnie w kłopotliwej sytuacji, której się nie spodziewałem" - powiedział muzyk.
Marcin Daniec przeprosił Krzysztofa Wałeckiego. Zrzucił winę na TVP?
Marcin Daniec w rozmowie z Pomponikiem skomentował swoją wpadkę. Satyryk przyznał, że po całej sytuacji przeprosił artystę za swój błąd. Daniec wyznał, że jego wpadka była powiązana z błędem w scenariuszu.
Jestem trochę smutny, że po takiej ofensywie muzyka z "Oddziału Zamkniętego", nikt się ze mną nie skontaktował. Każdy widział, że włożyłem całe serce w prowadzenie Superjedynek w Opolu. Podczas długich i profesjonalnych przygotowań do koncertu SuperJedynek w Opolu otrzymałem profesjonalny scenariusz i materiały dotyczące działalności i osiągnięć poszczególnych zespołów. W notatkach o zespole często pojawiało się nazwisko Krzysztofa Jaryczewskiego, zatem sądziłem, że tego dnia wystąpi z panami - zaznaczył Marcin Daniec.
A wy, co sądzicie na ten temat? Uważacie, że to był duży błąd ze strony Marcina Dańca, czy większa strona stoi po stronie TVP, która zajmowała się tworzeniem scenariusza?