Dwa światopoglądy spotkały się w sobotę na Rynku Głównym w Krakowie. Pod Wieżą Ratuszową miał miejsce Marsz Równości zorganizowany przez stowarzyszenie Queerowy Maj oraz działaczy lewicowych. W tym roku był stacjonarny z powodu pandemii koronawirusa. Po drugiej stronie Sukiennic odbyła się kontrmanifestacja Obozu Narodowo-Radykalnego i ruchu pro-life. Obie strony przekrzykiwały się argumentami. Społeczność LGBT domagała się równości. Druga strona, jak twierdziła, normalności.
Raz sierpem, raz młotem tęczową hołotę - krzyczeli uczestnicy manifestacji obozu narodowe-radykalnego - nie będziemy czekać w nieskończoność aż wreszcie zaczniecie nas traktować jak ludzi - grzmieli organizatorzy Marszu Równości z megafonów.
Od strony Sukiennic nad uczestnikami Marszu widniały flagi ruchu pro life, który twierdzi, że jest związek pomiędzy homoseksualizmem a pedofilią. Takie treści przekazywali też za pomocą megafonów.
Debata na temat związków homoseksualizmu z pedofilią jest przez mainstreamowe media zamiatana pod dywan - brzmiał komunikat - ile jeszcze razy dowiemy się, że chcemy zniszczyć świat i gwałcić dzieci? Serio już dość - krzyczeli w odpowiedzi uczestnicy Marszu.
Marsz Równości liczył sobie o kilkaset osób więcej od kontrmanifestacji ONR. Krakowski Rynek Główny był zabezpieczony przez kilkuset policjantów. Uczestnicy Marszu przeszli kilka razy wokół Rynku po czym się rozeszli. Nie doszło do żadnych incydentów.