Festiwal Pierogów na stałe wpisał się w kalendarz krakowskich wydarzeń. Impreza od 18 lat przyciąga na Mały Rynek mieszkańców i turystów, którzy chcą spróbować pierogów w najróżniejszych konfiguracjach. W tym roku przez pandemię koronawirusa festiwalowi nie towarzyszą konkurs na najlepszy pieróg oraz występy artystyczne. Jednak to nie zniechęciło krakowskich restauratorów, którzy znów wykazali się dużą inwencją kulinarną.
- Ja wybrałam pierogi z serem i baunty. A najbardziej i tak lubię ruskie. Jestem z Krakowa i co roku muszę coś kupić na festiwali.
- Wzięłam meksykańskie, ruskie, z mięsem i muszę powiedzieć, że te pierogi są rewelacyjne. Jestem w Krakowie na urlopie i przypadkiem trafiłam na ten festiwal - mówią uczestnicy festiwalu.
Na stoiskach można zjeść nie tylko znane wszystkim pierogi ruskie, z mięsem, z kapustą i grzybami, ale także takie, w których znajdziemy sezonowe warzywa i owoce. Znajdziemy na przykład pierogi z burakami, bobem, borówkami, a także... z żurkiem.
- Na tym ten cały festiwal polega, żeby restauratorzy wykazali się jakąś inwencją. Co roku zawsze ktoś wpada na jakiś pomysł, który mniej lub bardziej się podoba, ale wszyscy próbują i smakują tych pierogów - mówi Leszek Lejkowski, zastępca prezesa Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej.
Festiwal na Małym Rynku potrwa do 16 sierpnia.