Pani Ewa porusza się na wózku elektrycznym. W Krakowie spotkała ją niezwykła historia
Do redakcji "Super Expressu" przyszedł list pani Ewy, która postanowiła podzielić się niezwykłą historią, która spotkała ją w Krakowie. Kobieta porusza się na wózku elektrycznym. W okresie przedświątecznym postanowiła przyjechać z Radomia do Krakowa, aby odwiedzić słynny Jarmark Bożonarodzeniowy. Jednak już na dworcu głównym spotkała ją prawdziwie magiczna historia. Pani Ewa nie ukrywa, że ze względu na to, że jest osobą z niepełnosprawnością, poruszanie się czasem stanowi dla niej wyzwanie. Na dworcu w Krakowie spotkała jednak ochroniarza, pana Sebastiana, który okazał jej dużo wsparcia. W liście do redakcji postanowiła okazać mu wdzięczność za okazaną jej pomoc.
— Jestem osobą niepełnosprawną, poruszającą się na wózku elektrycznym. Pomimo niepełnosprawności staram się żyć aktywnie napotykając na różne bariery nie tylko architektoniczne, ale także brak empatii. W tym roku dosyć często podróżuje pociągami i sytuacje, z jakimi się spotykałam, bywały różne, dlatego wielkim pozytywnym zaskoczeniem było podejście do mojej osoby p. Sebastiana. Dworzec w Krakowie zwłaszcza w okresie przedświątecznym był pełen ludzi i łatwo się tam pogubić. Na szczęście na mnie czekał przemiły Pan ochroniarz, który ze szczerym uśmiechem na twarzy mnie powitał (niby taki normalny gest w stronę drugiego człowieka, a jakże niebywały w dzisiejszych czasach). Zaprowadził mnie do miejsc w obrębie dworca, których szukałam, ponieważ przez ten tłum byłam trochę zdezorientowana. Jednak słowa Pana ochroniarza utkwiły mi w pamięci. "Jestem tutaj po to, żeby czuła się Pani bezpiecznie". Zdecydowanie tak było. Jest to chyba jedyna osoba w moim życiu, która widząc mnie pierwszy raz w życiu, potraktowała mnie tak normalnie, jakby tego wózka i mojej niepełnosprawności w ogóle nie było. Wybrałam się w podróż z Radomia na Jarmark Bożonarodzeniowy w Krakowie i już na samym dworcu dzięki Panu Sebastianowi poczułam się jak w Wiosce Świętego Mikołaja, ponieważ jest to niesamowity człowiek o ogromnym sercu, a precle, które mi polecił były najlepsze, jakie kiedykolwiek jadłam. Widać, że bardzo lubi swoją pracę i po prostu nastraja pozytywnie, a rozmowa z nim była na najwyższym poziomie. Dzięki takiej postawie została mi przywrócona wiara w ludzi i w to, że pomimo swojej niepełnosprawności ja też mogę normalnie funkcjonować, podróżować bez barier. Gdyby więcej było takich ludzi wśród nas to świat naprawdę byłby lepszy. Od zawsze uwielbiałam odwiedzać Kraków, ale teraz będę tam wracać z jeszcze większą radością. Prosiłam o asystę i miałam wielkie szczęście trafiając na Pana Sebastiana, który wykonywał swoje obowiązki z takim zaangażowaniem i zrozumieniem. Jego postawa zasługuje na najwyższe uznanie oraz pochwałę, dlatego mam nadzieję i proszę Państwa jako jego pracodawcę o docenienie wykonywanej przez niego pracy, oraz że będziecie stawiać go za wzór dla innych, bo na to zasługuje jak nikt — napisała w liście do redakcji "Super Expressu" pani Ewa.
Pani Ewa w liście do redakcji podkreśliła, że pomoc okazana jej przez pana Sebastiana, to nie tylko wykonywanie obowiązków, ale okazanie dobroci drugiemu człowiekowi. Kobieta zwróciła się z listem do mediów, aby nagłaśniać takie akty dobroci i pokazać, że wszyscy jesteśmy ludźmi i powinniśmy się nawzajem wspierać.
— To nie były tylko wykonywane obowiązki, bo taka jego praca, to było okazanie serca drugiemu człowiekowi, które zasługuje na docenienie i postawienie go za wzór. Spotkałam w swoim życiu wiele osób, lecz ten człowiek jest jedynym niesamowitym — podkreśliła pani Ewa.