Polacy masowo wykupują leki z aptek. Znika nawet płyn Lugola!
Wojna Rosji z Ukrainą spowodowała, że Polacy zaczęli masowo okupywać w kraju różne miejsca. Pierwsze doniesienia dotyczyły stacji benzynowych. Po informacji o rozpoczęciu konfliktu oraz tego, że na Ukrainie zaczyna brakować paliwa, Polacy również ochoczo napełniali swoje baki w samochodach. Co więcej, tankowali także "na zapas", umieszczając benzynę w kanistrach. Następnie długie kolejki ustawiały się przed bankami i bankomatami, gdzie wybierano gotówkę w dużych ilościach. Władze uspakajają i jednocześnie zapewniają - ani paliwa, ani pieniędzy w Polsce nie zabraknie.
Okazuje się, że celem padły też apteki w Polsce. Jak podaje czwartkowy "DGP", tylko w niedzielę i poniedziałek sprzedano tam o prawie 4 mln produktów więcej niż tydzień wcześniej.
To wzrost o 56 proc. Największym popytem cieszyły się środki opatrunkowe, dezynfekujące, przeciwbólowe i higieniczne – wynika z danych PEX PharmaSequence, które opublikowała gazeta.
Wyprzedawały się też koce ratunkowe, których dostępność znacząco spadła. Ruch był związany głównie z organizacją zbiórek dla osób z Ukrainy i wprost do Ukrainy - czytamy.
"DGP" informuje, że braki w aptekach to także efekt paniki. "Z półek znikają takie produkty jak płyn Lugola czy jodyna" - podaje dziennik.