Pierwsze źródłowe wzmianki o chlebie prądnickim pochodzą z XIV wieku, gdy wiadomo było, że na dzisiejszym Prądniku pracują piekarze. W dokumencie, który wystawił biskup krakowski Wojciech Jastrzębiec jest informacja, że piekarze z Prądnika musieli dostarczać dwa bochny chleba każdego roku. Według oryginalnej receptury chleb robi się z mąki żytniej, świeżych drożdży oraz co ważne ziemniaków, przez co bochenek długo zachowuje świeżość.
- Chleb prądnicki był bardzo popularny. Po pierwsze był ogromny. Bochenek mógł ważyć nawet 12 kilogramów. Po drugie, tajemnicą była jego trwałość. On nie psuł się, nie pleśniał przez długi czas i był świetnym towarzyszem podróży. Po upieczeniu musiał dojrzewać jeszcze przez dobę. Najlepszy był więc nie w dzień pieczenia, a w dzień po upieczeniu - mówi dr Marcin Gadocha z Instytutu Historii i Archiwistyki Uniwersytetu Pedagogicznego imienia Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie.
W pewnym momencie chleb prądnicki zniknął z rynku. Powrócił dopiero w XX wieku za sprawą nieżyjącego już piekarza Antoniego Madeja, który odtworzył oryginalną recepturę krakowskiego przysmaku. Ostatnio chleb prądnicki został doceniony przez redakcję serwisu "Taste Atlas", który poświęcony jest kuchni z całego świata. Krakowski przysmak znalazł się na 47. miejscu w rankingu stu najlepszych rodzajów pieczywa na świecie. Pierwsze miejsce zajął pszenny chlebek roti canai z Malezji. A czy Krakowianie słyszeli cokolwiek o chlebie prądnickim?
- Słyszałem tylko z nazwy, ale nie próbowałem nigdy tego chleba. Nie znam tego smaku.
- Od czasu do czasu kupowałam ten chleb na Nowym Kleparzu w Krakowie. W smaku jest bardzo dobry i ma same naturalne składniki - podkreślają mieszkańcy.
2005 roku chleb prądnicki został wpisany na krajową listę produktów tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a w 2011 roku na listę produktów chronionych Unii Europejskiej. Oryginalną recepturę posiada w Krakowie najpewniej tylko jedna piekarnia.