Choć Cracovia ma jeszcze w piątek do rozegrania finał Pucharu Polski, a w lidze nie walczyła już o nic konkretnego, to Michał Probierz wystawił w miarę optymalny skład. Od początku spotkania Piast rzucił się do ataku, czym mocno zaskoczył niemrawą Cracovię. Jednak to Pasy pierwsze wyszły na prowadzenie.
W 29. minucie kontrę prawym skrzydłem poprowadził Ivan Fiolić, mocno wstrzelił piłkę w pole karne, gdzie czekał na nią Mateusz Wdowiak, który z łatwością wykończył akcje. Bramka odmieniła obraz spotkania, Pasy ze swobodą konstruowały kolejne ataki, a między słupkami dużo pracy miał bramkarz gospodarzy.
Przez dużą część drugiej połowy trudno było wskazać drużynę dominującą nad przebiegiem gry. Wydawało się, że Cracovia podwyższy prowadzenie, ale niewykorzystane sytuacje się zemściły i po rzucie rożnym Tomasz Jodłowiec wyrównał na 1:1. Po straconej bramce Pasy znów zaczęły śmiało atakować, ale liczne sytuacje nie kończyły się celnymi uderzeniami na bramkę i mecz zakończył się podziałem punktów.
- Mieliśmy takie trzy trudne momenty na początku, ale później uspokoiliśmy mecz i przejęliśmy kontrolę. Pograliśmy parę razy bardzo ciekawie i strzeliliśmy bramkę. Szkoda, że nie potrafiliśmy dobić Piasta, bo mieliśmy swoje sytuacje, ale też dużo pozytywów jest widocznych po tym meczu - mówi Michał Probierz, trener Cracovii.
Trener Pasów po spotkaniu z Piastem nie komentował całego sezonu w wykonaniu Cracovii, ponieważ na zawodników Pasów czeka jeszcze najważniejsze w tym sezonie zadanie. W najbliższy piątek w Lublinie piłkarze z Krakowa zmierzą się w finale Pucharu Polski z Lechią Gdańsk. Zdobycie trofeum jest jedyną szansą Pasów na grę w przyszłym sezonie w europejskich pucharach.