Rocznica rosyjskiej agresji na Ukrainę. Ilu uchodźców dotarło na Podhale? Jak im się żyje?
Podhale okazało się bardzo gościnne dla uchodźców z Ukrainy. Władze podkreślają, że starano się przede wszystkim zapewnić tym ludziom pracę, a teraz niektórzy z nich mówią, że chcieliby zostać tu na stałe i mają już na to realne perspektywy. Jedną z osób, która w Polsce znalazła schronienie jest pani Olga. Uciekła przed wojną ze Lwowa, a w Zakopanem znalazła pracę w Miejskiej Bibliotece Publicznej.
- 26 lutego będzie rok, jak jesteśmy tu, w Polsce. Wyjechaliśmy z Ukrainy w drugi dzień wojny. Spotkałam tu bardzo fajnych ludzi. Tych, u których mieszkaliśmy na początku, też bardzo ciepło wspominam. Mogę powiedzieć same najlepsze rzeczy. Mam tu syna, 13-latka. Chodzi do sportowej szkoły, teraz pasjonuje się łyżwiarstwem, choć wcześniej bardziej piłką nożną. Jest mu trudniej, bo nie zna języka. Najbardziej jednak ciężko jest dlatego, że wszyscy bliscy zostali w Ukrainie. Komunikacja i brak bliskich... Dlatego zaczęła się praca, praca i praca. Trzeba pracować, żeby na jakiś moment zapomnieć o tym, co się odbywa. - mówi pani Olga.
Na początku wielką pomoc uchodźcy dostali od lokalnych mieszkańców, przedsiębiorców i urzędów. Teraz nie ma już zbiórek żywności, ale pomoc przy normalnym funkcjonowaniu. Tym bardziej, że wielu Ukraińców chce w górach zostać. Zdecydowana większość tych, którzy do tej pory zostali na Podhalu, znalazła pracę w hotelach i restauracjach.
- To jest na pewno około trzech tysięcy osób. Głównie kobiety z dziećmi. Wielu z nich nie tylko mieszka, ale i pracuje, ich dzieci chodzą do szkoły. Widzę, że ta społeczność integruje się też miedzy sobą i wspiera. My pomagamy przy prozaicznych rzeczach, tym, żeby się gdzieś umiejscowić, wynająć mieszkanie, umeblować, zacząć żyć na własny rachunek. Te kobiety czekają na zakończenie działań zbrojnych. Chcą, by ich mężowie i partnerzy przyjechali tu i osiedlili się na stałe - powiedziała nam Agata Wojtowicz z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
- Dziś mogę powiedzieć, że sytuacja się unormowała. Rzeczywiście ci, którzy chcieli zostać, zostają. Miasto z tego powodu ma oczywiście większe potrzeby budżetowe, choćby szkoły. Cieszę się jednak, że jesteśmy to w stanie skoordynować i pomóc. Trzeba też podziękować naszym mieszkańcom, którzy wykazali wiele życzliwości i wiele zrozumienia - powiedział nam Leszek Dorula, burmistrz Zakopanego
Polecany artykuł: