PŚ 2023 w Zakopanem. Co dzieje się pod Giewontem?
Zainteresowanie Pucharem Świata w skokach narciarskich przeżywa wyraźny renesans – twierdzi branża hotelarska spod Giewontu. Organizatorzy zawodów jednak nie poradzili sobie organizacyjnie z wpuszczaniem kibiców na trybuny. Według świadków, przy wejściu do sektorów doszło do przewracania dzieci a nawet osób niepełnosprawnych.
O odradzającym się zainteresowaniu skokami świadczą wyprzedane wszystkie bilety, zarówno na konkurs drużynowy jak i indywidualny. Najtańsze bilety kosztowały 200 zł, a u tzw. koników, którzy przed sobotnimi skokami próbowali nielegalnie sprzedawać wejściówki, kosztowały one 750zł.
- Hotelarze z Zakopanego wyraźnie odczuwają zwiększenie popytu spowodowanego skokami i widzimy trend powrotu kibicowania do najlepszych czasów, jakie były za sukcesów Adama Małysza. Hotele są pełne, a na Krupówkach jest gwarno – ocenił Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Dodał, że większość kibiców decydowało się na wykupienie wejściówek na jeden dzień. Według policji, sobotni Puchar Świata na trybunach Wielkiej Krokwi oglądało 15 tys. kibiców, a poza terenem skoczni zebrało się ok. 10 tys. osób.
Według świadków sobotnich zawodów, organizatorzy skoków nie poradzili sobie z wpuszczeniem widzów do poszczególnych sektorów, co powodowało duże zamieszanie, niepokój i nerwy. Ponadto wielu kibiców wniosło na teren imprezy alkohol w szklanych butelkach.
- Organizatorzy skoków mieli w kompletnej ignorancji kibiców z uwagi na zupełne niedoprecyzowanie informacji o wejściach na teren skoczni, do poszczególnych sektorów. Takie informacje nie znalazły się zarówno na biletach, a już kompletnie nie było ich na stronach internetowych Wielkiej Krokwi czy Tatrzańskiego Związku Narciarskiego, której notabene nie ma - zwrócił uwagę Wagner.
Jak wyjaśnił, zabrakło szczegółowych opisów, drogowskazów czy objaśnień, którym wejściem trzeba wejść do poszczególnych sektorów.
- Na przykład do sektora D dało się wyjść tylko przez dwie bramki i działy się tam dantejskie sceny, łącznie ze zgniataniem ludzi, przewracaniem dzieci i osób niepełnosprawnych. Ludzie byli wypychani, aby udrożnić przejazd dla służb ratunkowych, co powodowało napieranie tłumu chcącego wejść. Operator skoczni nie zagwarantował stref buforowych, do których mogliby wejść i goście nie posiadający biletów. To jest jeden wielki skandal – krytykował Wagner.