Wszystko wskazuje na nieszczęśliwy wypadek, ale prokuratura chce mieć pewność. Wszczęto śledztwo w sprawie tragedii do jakiej doszło w poniedziałek nad jeziorem Bagry w Krakowie. Szesnastoletni chłpak utonał próbując ratować swojego kolegę, który po odpłynięciu od brzegu miał problem by wrócić. Szesnastolatek uratował kolegę, ale niestety sam zniknął pod wodą. Chłopaka próbowali ratować obecni na miejscu plażowicze, po kilku minutach wyciągnęli go z wody, ale niestety reanimacja nie pomogła.
Ciało zostało przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej. Będzie przeprowadzona sekcja zwłok, która wykaże czy ten chłopak nie miał jakichś dodatkowych chorób, czy rzeczywiście powodem [zgonu - dop. red.] było utonięcie. Oczywiście chcemy też wykluczyć ewentualność udziału osób trzecich. Po prostu badamy okoliczności w jakich doszło do tej tragedii - mówi Piotr Szpiech z krakowskiej policji.
Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe przypomina, że gdy zauważymy kogoś, kto się topi, pierwszą czynnością powinno być wezwanie służb ratunkowych. Próba samodzielnego ratunku takiej osoby jest absolutną ostatecznością.
Jeżeli jesteśmy w stanie według naszych zdolności i umiejętności pomóc takiej drugiej osobie, to przede wszystkim nie pomagamy bezpośrednio. Bierzemy cokolwiek co oddzieli nas od osoby tonącej. Może to być ręcznik, gałąź jakaś, materac pływający po to, aby nie mieć bezpośredniego kontaktu z osobą, która się topi - mówi Wiceprezeska krakowskiego WOPR-u Martyna Gałat.
Osoba topiąca się jest w stanie paniki i nie zdaje sobie sprawy z tego, że ktoś kto próbuje jej pomóc, może zostać przez nią wciągnięty pod wodę.Szesnastolatek to trzecia ofiara krakowskich akwenów wodnych od początku czerwca.