To jeden z najstarszych zakładów optycznych w Polsce. Czy zostanie zamknięty?
Pandemia, wojna w Ukrainie, inflacja i ogólnoświatowy kryzys – ostatnie lata z pewnością nie sprzyjają prowadzeniu działalności gospodarczej. Boleśnie przekonują się o tym mali przedsiębiorcy, także z Krakowa. Jedną z firm, która boryka się z problemami jest najstarszy zakład optyczny w mieście.
- Firma rozpoczęła działalność na przełomie XIX i XX wieku. Moja prababcia Helena zaczęła wtedy sprowadzać gotowe oprawy z Wiednia. Pierwsze wzmianki, które pojawiły się na temat zakładu w księgach krakowskich to 1910 rok. Wówczas było to jedno z trzech tego typu miejsc w całej Polsce. W tym momencie jest to oczywiście najstarszy zakład w Krakowie – opowiada obecny właściciel, Jakub Voigt.
18 lat po otwarciu zakład zagościł na stałe przy ul. Floriańskiej. Salon przetrwał obie wojny światowe, czasy komunizmu i transformacji ustrojowej. Ostatnie czasy to także walka o przetrwanie. Tak było chociażby w pandemii.
- Zamknęliśmy zakład 15 marca z uwagi na to, że nie było ludzi. Drzwi firmy otworzyliśmy dopiero 2 maja. Opłacaliśmy pracowników, ponosiliśmy koszty prowadzenia działalności. Gdybym nie otworzył w maju, to wytrzymałbym miesiąc, może dwa – dodaje Jakub Voigt.
Oddechem dla firmy było powołanie Polskiego Funduszu Rozwoju i tarczy antycovidowej, która pozwoliła przetrwać najtrudniejszy okres. Nadchodząca wojna i inflacja sprawiły, że zakład ponownie musi walczyć o przetrwanie.
- Koszt prowadzenia działalności w ciągu ostatnich dwóch lat zwiększył się o 50 procent. Jeżeli wynosił przykładowo 10 tys. złotych, to w tym momencie wynosi 15, oczywiście są to dużo większe kwoty. Przez podniesienie płacy minimalnej te koszty rosną po raz kolejny. Ceny prądu, ceny gazu, Polski Ład i składka zdrowotna wynosząca 9 procent od obrotu, której nie można odliczyć od dochodu. Gdyby lokal nie był naszą własnością, to firma nie miałaby racji bytu – wymienia właściciel zakładu.
Nie pomagają także negatywne trendy rynkowe i problemy finansowe innych przedsiębiorstw.
- Kiedyś bardzo dużo firm refundowało swoim pracownikom szkła do pracy przy komputerze. Teraz są dużo niższe, albo nie ma ich wcale. Liczba szkieł okularowych branych do pracy przy komputerze dla pracowników firm jest mniejsza niż przykładowo dwa lata temu – dodaje Voigt.
Czy lokal zostanie zamknięty po 113 latach działalności? Niestety – istnieje taka szansa.
- To bardzo trudne pytanie. Mamy 113 lat tradycji, a ja nie chciałbym być tą osobą, która zakończy jego działalność. Ciężko cokolwiek zrobić, bo odgórnie narzucane koszty działalności powodują, że mój wpływ na to jest znikomy. Będziemy się starać. U nas każdy klient jest wyjątkowy. Są takie sytuacje, że ludzie przychodzą i pytają, kiedy będzie dany pracownik, bo chcą rozmawiać właśnie z nim, bo są przywiązani do ludzi, którzy od lat ich dobrze obsługują, dobierając okulary i soczewki okularowe. Czujemy, że to co robimy ma sens i mamy misję w optycznym świecie Krakowa – dodaje szef zakładu.