Gorce to miejsce w Małopolsce, które najpiękniej wygląda późną jesienią. Wyboru dokonała AI
Sekretem gorczańskiej jesieni nie są lasy bukowe, lecz rozległe, wysokogórskie polany, takie jak Hala Długa, Hala Turbacz czy Hala Krawcowa. To właśnie tutaj, późną jesienią, trawy i borówczyska przybierają intensywny, rudo-złoty kolor, przypominający szafran. Krajobraz staje się surowy i minimalistyczny. Pośród tych złotych połaci stoją samotne szałasy pasterskie i pojedyncze modrzewie, które do ostatniej chwili płoną jaskrawą żółcią na tle ciemnej zieleni świerków. Poranki i wieczory to czas na prawdziwy spektakl – inwersję. Doliny wypełniają się gęstym morzem mgieł, z którego wystają jedynie najwyższe szczyty Beskidów, a na horyzoncie, niczym zjawa, unosi się ośnieżona już grań Tatr.
Każda pielgrzymka w Gorce musi prowadzić na Turbacz (1310 m n.p.m.). To nie tylko najwyższy szczyt, ale i duchowe centrum pasma. Stojące tuż pod wierzchołkiem schronisko PTTK to legenda sama w sobie – miejsce spotkań, opowieści i odpoczynku po trudach wędrówki. To stąd rozpościera się jedna z najpiękniejszych panoram w polskich górach, obejmująca 360 stopni i sięgająca od Tatr po Babią Górę i Pieniny. Późną jesienią widoczność jest często krystaliczna, a widok ośnieżonych Tatr wyłaniających się zza złotych hal jest przeżyciem, które na zawsze zostaje w pamięci. Warto odnaleźć tu także Szałasowy Ołtarz, upamiętniający msze polowe odprawiane przez księdza Karola Wojtyłę.
Późna jesień w Gorcach to czas dla koneserów. Szlaki pustoszeją, a jedynym towarzyszem staje się wiatr szumiący w świerkach i skrzypienie śniegu pod butami na zacienionych stokach. To idealny moment, by spakować termos z gorącą herbatą, ciepłą kurtkę i wyruszyć na spotkanie z prawdziwą, niespieszną naturą. Zamiast gonić za kolorami wczesnej jesieni, warto dać się uwieść surowemu pięknu i melancholijnej atmosferze gorczańskich hal. To właśnie wtedy te góry stają się nie tylko celem wycieczki, ale prawdziwym doświadczeniem.