"W dniu 17 lutego br. na budowie inwestycji realizowanej przez Grupę Murapol w Krakowie doszło do przewrócenia się żurawia wieżowego w wyniku gwałtownego porywu wiatru i towarzyszących nagłych zjawisk pogodowych. W związku z alertami RCB, na wszystkich budowach Grupy Murapol w całej Polsce zostały wyłączone z pracy żurawie wieżowe i wprowadzone w bezpieczny tzw. tryb wiatrowy. W związku z tym – w kabinie maszyny nie było jej operatora"
To fragment oświadczenia, jakie otrzymaliśmy na naszą skrzynkę mailową od Grupy Murapol. Firma jest odpowiedzialna za budowę w Krakowie przy ul. Domagały, gdzie doszło do tragedii. Przypomnijmy, że w wyniku wichury przewrócił się dźwig. Żuraw budowlany spadł na nowo powstający budynek. W wyniku zdarzenia zginęło dwóch mężczyzn, którzy pracowali na budowie. Dwóch innych zostało rannych.
I choć przedstawiciele firmy Murapol zapewniają, że w żurawiu nie było dziś pracownika, że operator dźwigu nie znajdował się w środku podczas nawałnicy, to inaczej to zdarzenia przedstawiają strażacy, którzy zostali skierowani na miejsce wypadku.
Operator zdążył się ewakuować przed przewróceniem dźwigu. Trudno mi powiedzieć, czy dźwig pracował. W momencie, kiedy przybyliśmy na miejsce zdarzenia, mieliśmy informację od kierownika budowy, że zarządzono opuszczenie terenu budowy przez pracowników - mówi Andrzej Nowak zastępca komendanta krakowskiej Straży Pożarnej.
W tej sprawie wysłaliśmy do przedstawicieli Grupy Murapol prośbę o komentarz do słów zastępcy komendanta krakowskiej Straży Pożarnej. W odpowiedzi przedstawicielki firmy Małgorzaty Gaborek czytamy: "w kabinie żurawia wieżowego nie było operatora".