Kolejne zapadlisko w Trzebini. "Zostawiłem na tym boisku serce i zdrowie. Dlaczego nikt mi wcześniej nie powiedział, że to teren zagrożony?"
To już kolejne zapadlisko na terenie Trzebini Sierszy. Tylko w ciągu ostatniego półtora roku powstało ich około 25, jednak jak przyznali nam mieszkańcy, ich liczba może być nawet dwukrotnie większa. O Trzebini zaczęła mówić cała Polska we wrześniu ubiegłego roku. Wtedy zapadlisko pojawiło się na cmentarzu parafialnym przy ul. Jana Pawła II. Lej miał głębokość 10 metrów oraz szerokość 20 metrów i pochłonął 40 grobów. Od tego momentu w Trzebini regularnie zapada się ziemia. W piątek, 3 lutego zapadlisko powstało na stadionie UKS Górnik Siersza na ul. Grunwaldzkiej 29. Jest to teren należący do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Jeden z byłych zawodników prezesa i trenera, Mieczysława Starniowskiego akurat biegał wtedy koło stadionu na bieżni. Nagle usłyszał huk.
- Mój były piłkarz trenował koło stadionu, biegał. Zrobił dwa okrążenia i nagle poczuł, jakby się coś za nim zapadało. Wykręcił się, patrzy, a tam ogromna dziura na środku boiska. Od razu zadzwonił do mnie, a ja wsiadłem do samochodu i przyjechałem. Zadzwoniłem na 112. Potem po kolei przyjeżdżała straż, policja i pod wieczór pani dyrektor Spółki Restrukturyzacji Kopalń. To był piątek popołudniu, a ja w sobotę miałem mieć tam trening z seniorami - powiedział nam Mieczysław Starniowski.
Pan Mieczysław Starniowski trenuje w tym miejscu trzy grupy młodzieżowe: orlików (8 i 9-latków), młodzików (10 i 11-latków) i seniorów. Dwa treningi w tygodniu prowadzi na sali, a jeden w terenie, czyli na stadionie. W każdą sobotę treningi na stadionie mają seniorzy. Tak też było w sobotę, 28 stycznia, pięć dni przed tym, jak zawaliła się tam ziemia.
- Ustawiliśmy sobie bramki i graliśmy również tam, na środku, gdzie pojawiła się dziura. 20 osób. Nawet nie chcę myśleć, co mogło się stać. W piątek, 3 lutego, jeszcze do mnie nie docierało to, że powstało tam zapadlisko 10 na 5 metrów. Doszło to do mnie dopiero w sobotę. Znam każdy centymetr tego boiska. Zostawiłem tam serce i zdrowie - mówi nam trener i prezes UKS Górnik Siersza.
Pan Mieczysław Starniowski jest przerażony tym, że nikt go nie poinformował, że jest to teren tak poważnie zagrożony - mimo tego, że prowadzono tam badania. Co więcej - stadion nie jest ogrodzony, co oznacza, że na co dzień praktycznie każdy może tam wejść. Mogło to się zdarzyć również w momencie wystąpienia zapadliska.
- Późną jesienią miałem trening z orlikami, najmłodszymi. Powiem pani tak: ja mam trening, a po drugiej stronie jeździli georadarem. Gdyby ktoś mi wtedy powiedział: panie trenerze, no nie może pan trenować, bo my badamy ten teren i on jest zagrożony. Ale ja takiej informacji nie dostałem. Jak są mecze, to tu przychodzą rodzice z dziećmi, cała społeczność, młodzież. W tygodniu ludzie sobie biegają. Teren jest nieogrodzony. To nie jest miasta, tylko SRK, my to dzierżawimy. To przestrzeń dla naszej społeczności, czy ktoś przyjedzie z Trzebini czy z Chrzanowa. Nie rozumiem, dlaczego nikt mi wcześniej nie powiedział o tym, że to zagrożony teren. Nie teraz, po tym, co się wydarzyło, ale wcześniej.
Zapadliska w Trzebini. To na stadionie UKS Górnik Siersza z dnia na dzień jest coraz większe
Okazuje się, że zapadlisko od momentu powstania, 3 lutego, znacznie się powiększyło. Jak zadeklarowała SRK do końca tego tygodnia (czyli do 12 lutego) ma być zasypane.
- Powiększyło się, widziałem jeszcze na własne oczy w piątek, jak zapadała się ziemia. Byłem w sobotę, było jeszcze większe. W niedzielę - jeszcze większe. Powiem pani, że zostały ustawione takie zabezpieczenia w odległości od tej dziury, a jak dzisiaj pojechałem, to ona już jest przy tych zabezpieczeniach. Nie umiem ocenić, ile to dokładnie metrów, ale właśnie dlatego ponoć do końca tygodnia ma być to zasypane. Im szybciej zasypią, to się nie będzie powiększać. Ono jest głębokie, a im głębiej, tym cieplej. Na górze jest mróz. Dlatego to się przesuwa.
Burmistrz Trzebini, Jarosław Okoczuk, udostępnił zawodnikom UKS Górnik Siersza gminne boisko MZN w Trzebini ze sztuczną nawierzchnią. To tam podopieczni Mieczysława Starniowskiego będą mogli trenować i rozgrywać mecze do momentu, kiedy stadion UKS Górnik Siersza będzie stuprocentowo bezpieczny.