Na pewno hałas istnieje bez turystów zagranicznych. To nasz wniosek po pierwszych tygodniach. Oczywiście jakby ci turyści byli, byłby on 3-2 razy większy. Są takie miejsca, które są cichsze, bo nie ma turystów, ale są też takie, gdzie nie ma żadnej różnicy. To na przykład plac Nowy, gdzie krakowianie są i hałas nadal jest - mówi autor badań, Marek Grochowicz z Uniwersytetu Jagiellońskiego
Autor opracowania podkreśla, że praktycznie całość życia nocnego w ramach pubów i innych lokali gastronomiczno-rozrywkowych Krakowa odbywa się w otwartej przestrzeni ogródków. W głównych punktach koncentracji życia nocnego (tzw. hot-spoty) wskaźnik obłożenia miejsc konsumpcyjnych w ogródkach kształtował się na poziomie ok. 80–100%. Dla przykładu, na placu Nowym w godzinach 22.00–23.30 praktycznie nie było żadnego wolnego stolika.
Mimo nieobecności w mieście turystycznych tłumów, nie milkną głosy mieszkańców skarżących się na uciążliwości związane z hałasem generowanym przez klientów pubów i restauracji, a także urządzeń związanych z prowadzeniem tego rodzaju działalności. – Sytuacja doszła ponownie – w bardzo krótkim czasie – do nieakceptowanego przez mieszkańców poziomu – zwraca uwagę badacz. Obecna sytuacja zdaje się potwierdzać, że błędne jest wiązanie negatywnych aspektów gospodarki nocnej bezpośrednio i wyłącznie z ruchem turystycznym, w tym zwłaszcza z turystami z zagranicy. Badania wykazały, że co najmniej część negatywnych aspektów NTE („night time economy”) generowana jest przez mieszkańców i innych użytkowników wewnętrznych miasta, czyli osoby czasowo przebywające w mieście w celach zawodowych, studentów, a także mieszkańców najbliższych okolic Krakowa, dla których miasto jest miejscem realizacji potrzeb rozrywkowych.