Elektryczne busy pojadą do Morskiego Oka jeszcze przed majówką
Jak zaznaczył dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego podczas spotkania z dziennikarzami w Krakowie, na trasie do Morskiego Oka wiąż będą wykorzystywane zaprzęgi konne, ale konie mają przestać być środkiem transportu, a stać się atrakcją turystyczną. Według porozumienia zawartego pod koniec lutego br. pomiędzy TPN a ministerstwem klimatu i środowiska, lokalnymi władzami oraz wozakami, resort sfinansuje zakup w sumie 20 elektrycznych busów (cztery są już w posiadaniu TPN), które zastąpią konie na bardziej wymagającym odcinku trasy – od Wodogrzmotów Mickiewicza do Morskiego Oka. Wozy konne pozostaną na krótszym, mniej stromym fragmencie drogi, pełniąc rolę atrakcji turystycznej. Do obsługi busów mają być także zaangażowani wozacy, aby nie stracili możliwości zarobkowania.
— Na pewno chcemy, żeby te cztery busy, które już zakupiliśmy pojawiły się na drodze do Morskiego Oka przed długim weekendem majowym. Teraz trwają prace, żeby to się wydarzyło — powiedział dyrektor TPN.
Elektryczne busy na trasie do Morskiego Oka mogą nie działać zimą
Na razie nie wiadomo, czy busy będą obsługiwać tatrzańską trasę także w sezonie zimowym. Będzie to zależeć od opinii producenta związanej z tym, czy tak ciężkie pojazdy mogą poruszać się po górskiej drodze w trudnych warunkach zimowych. Zarządca drogi do Morskiego Oka musi wyposażyć ją także w odpowiednie bariery ochronne. Dyrektor TPN wskazał, że w ciągu tego roku we współpracy z wozakami będą trwały prace nad modernizacją wozów konnych, tak aby swoim kształtem bardziej przypominały tradycyjne wozy jeżdżące w przeszłości na Podhale i do Zakopanego np. z Krakowa.
— Pamiętamy o tym, że kluczową wartością usług turystycznych, które realizujemy jest bezpieczeństwo — podkreślił dyrektor TPN. — To wszystko będzie się działo w tym roku, to jest też duża zmiana dla tych ludzi, którzy tę usługę wykonują, więc dajmy im trochę czasu — zaznaczył Ziobrowski.
W Tatrach nie będzie limitu turystów. TPN podjął decyzję
Pomimo rekordowego ruchu turystycznego w Tatrzańskim Parku Narodowym, który w zeszłym roku przekroczył pięć mln odwiedzających, władze parku nie zamierzają wprowadzać limitowania wejść do góry w dającej się określić przyszłości. Chcą za to edukować turystów i poprawić warunki na szlakach poprzez m.in. budowę kanalizacji do dwóch dolin. Dyrektor TPN zaznaczył, że park skupia się przede wszystkim na edukacji turystów dotyczącej restrykcyjnych reguł obowiązujących w TPN. Dodał, że wskaźniki związane z fauną zamieszkującą Tatrzański Park Narodowy nie wskazują na to, żeby pogarszał się dobrostan zwierząt w Tatrach, a przeciwnie – rośnie np. populacja niedźwiedzi.
— Limity ilościowe to jest ostateczność (…). Po pierwsze w Tatrach te limity niezwykle trudno byłoby wprowadzić, choć to jest możliwe technologicznie, a także spotkałoby się to z bardzo dużym oporem społecznym, bo to jedyne góry typu alpejskiego w naszym kraju — tłumaczył dyrektor TPN. — Jeżeli turyści będą tych reguł przestrzegać i trochę się izolować od tatrzańskiej dzikości pozostając na szlakach, to myślę, że ta przyroda sobie poradzi — dodał Ziobrowski.
Schronisko PTTK nad Morskim Okiem to najstarszy taki obiekt w Tatrach. Jego historia sięga 1827 r.:
