"Więcej pary, walimy w gary". Kolejne protesty przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej

O 18.00 z pl. Wolnica na Kazimierzu wyruszył strajk rowerowy, kilka minut później rozpoczęła blokada przejścia dla pieszych przed Filharmonią.

Uczestnicy tłukąc łyżkami w garnki i patelnie wzywali do ustąpienia rządu, akcentowali też swoje prawo do protestów. 

Spaceruję po pasach w imię wolności mojej córki, mojej mamy i wszystkich kobiet, uciskanych przez ten przebrzydły, okropny rząd, który zabrał nam telewizję, sądy i podstawowe prawa. Nie interesuje mnie kościół tylko moje prawo do decydowania o własnym życiu. Martwa nie urodzę. Jeżeli ta władza się nie zmieni, będę zmuszona wyemigrować z kraju. Ten rząd dobił moją firmę. Kaja G. wymyśla coraz to nowe rzeczy, niedługo może wie okazać, że będę miała trzy dni na znalezienia męża, bo inaczej to dostanę z urzędu - mówili uczestnicy.

Policja wyłapywała i spisywała uczestników manifestacji przed Filharmonią. Mundurowi szczególnie upatrzyli sobie osoby z megafonami i tęczowymi flagami. Jedna z manifestantek została siłą wepchnięta do radiowozu i wywieziona z miejsca protestu. 

Wówczas strajkujący wznieśli okrzyki "zostawcie ją". 

My robimy im burgery, naprawiamy telefony czy samochody. To małe miasto. W Krakowie ostatni raz, gdy policja używała takiej siły, to byli kibole Cracovii czy Hutnika, gdy ten spadł do 2 ligi. Wcześniej to było za komuny. To jest śmieszne, jest ze 13 radiowozów, manifestantów maksymalnie czterdziestu. Próbowali wmówić mi, że przeklinam, ale hasła wykrzykiwane do megafonu nie zawierały przekleństw. Odmówiłam podpisywania czegokolwiek, dostałam wniosek do sądu. Za przechodzenie przez pasy - skarżyli się uczestnicy. 

Do protestu włączyli wie również kierowcy, którzy swój protest urządzili na Alejach Trzech Wieszczów.