Kryzys ekonomiczny zabija firmy z kilkudziesięcioletnią tradycją
Wormland w piątek, 12 stycznia złożył wniosek o wszczęcie postępowania w sprawie tarczy ochronnej, które ma zakończyć się latem 2024 roku. Sprzedaż firmy jest kontynuowana w 12 oddziałach. Jako przyczynę trudności podano wzrost kosztów związany z inflacją, co wpisuje się w ogólnoeuropejski negatywny trend upadków firm z powodu sytuacji finansowej. Ta z kolei nadal nie może powrócić do stanu sprzed pandemii koronawirusa, a potem wybuchu wojny w Ukrainie, co zatrzęsło rynkiem. Bankructwo Wormland, firmy produkującej m. in. swetry, koszule, kurtki, spodnie oraz garnitury męskie jest tym bardziej szokujący, że firma przeszła suchą stopą przez niejeden kryzys. Podczas II wojny światowej obiekt handlowy będący siedzibą firmy został zniszczony podczas nalotów na Hanower, lecz po wojnie został odbudowany. W latach 1953 i 1969 Theo Wormland otworzył - po Hanowerze - kolejne oddziały w Kolonii i Monachium. Zwrócił na siebie uwagę branży dzięki cotygodniowym zmianom dekoracji okien i lekkiej artystycznej fasadzie sklepu w Kolonii. Po śmierci założyciela w 1983 roku firma wraz z prywatną kolekcją dzieł sztuki została przekazana Fundacji Theo Wormlanda. Sieć do dziś pozostaje sklepem z odzieżą męską i prowadzona jest przez Olivera Beuthiena. W 2015 roku Wormland został całkowicie przejęty przez Ludwiga Becka z Monachium. W 2019 roku Ludwig Beck sprzedał Wormland spółce kierowniczej w ramach wykupu menedżerskiego. Przekazał udziały bez obciążenia i wpłacił dodatkowe 7,5 mln euro, a kupujący zgodzili się wnieść 500 000 euro jako wkład akcjonariusza.
Wormland z wnioskiem o upadłość. Co dalej z marką?
Sieć odzieżowa złożyła wniosek o upadłość w sądzie upadłościowym w Hanowerze. Mimo tego, na razie nic nie zapowiada zamknięcia minimum dwunastu oddziałów. O pracę nie musi się więc martwić około 400 osób. Teraz firma ma trzy miesiące na przedstawienie koncepcji restrukturyzacji, lecz czy uratuje się przed całkowitym upadkiem, tego na razie nie wiadomo.