Tatry. Turyści natknęli się na niedźwiedzia. Gonił ich przez kilkaset metrów
W niedzielę, 20 sierpnia około godziny 20.00 grupa turystów licząca kilkanaście osób schodziła tatrzańskim szlakiem z Murowańca do Kuźnic. Według późniejszej relacji najpierw z jaru w Dolinie Jaworzynki wyszedł młody mężczyzna. Był widocznie przerażony, nie miał na sobie koszulki i trzymał ręce podniesione do góry. Napotkanej grupie miał przekazać, że goni go niedźwiedź, jednak początkowo uznano to za żart.
Niestety szybkie nadejście niedźwiedzia rozwiało wszelkie wątpliwości. Zwierz był widocznie rozjuszony, stanął na dwóch tylnych łapach i zaczął gonić grupę. Turyści po przebiegli kawałek, licząc, że wkrótce charakterny niedźwiedź da za wygraną. Tak się jednak nie stało i konieczne było dalsze salwowanie się ucieczką. Zwierz odpuścił dopiero przy zejściu na Jaworzynkę, gdzie turyści rozsiedli się na ławce i zapalili czołówki. Uczestnik zdarzenia, w relacji dla RMF RM przyznał, że to mógł być młody osobnik, jednak kiedy zbliżył się na odległość nie większą nić 15 metrów, sytuacja wyglądała naprawdę groźnie.
Przyrodnicy z Tatrzańskiego Parku Narodowego monitorują sprawę niedźwiedzia
Nietypowy pościg na górskim szlaku został już głoszony do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Przyrodnik Paweł Skawiński w rozmowie z Radiem Kraków powiedział, że sprawa jest przez nich monitorowana. Ekspert dodał również, że w przypadku kontaktu z niedźwiedziem ucieczka nie jest najlepszym wyjściem. Niedźwiedzie nie są z natury mięsożerne i nie czują potrzeby, aby gryźć człowieka. Ważne za to jest dla nich podkreślenie swojego terytorium i prawdopodobnie dlatego młody osobnik postanowił przegonić turystów.
— Pewnie jest niepokojące, jak niedźwiedź goni za człowiekiem. Natomiast trzeba pamiętać, że niedźwiedź nie jest mięsożercą i on nas nie będzie jadł, chyba nawet i gryzł. To jest sytuacja kiedy niedźwiedź czuje, że on jest u siebie i w związku z tym przegania turystów z tej swojej strefy. Może to też być ciekawość u młodego osobnika — powiedział Radiu Kraków Paweł Skawiński, przyrodnik. — Gdyby te osoby się położyły, nakryły głowy, to pewnie niedźwiedź by powąchał i odszedł. Właściwie prawie wszystkie ataki niedźwiedzia to ataki pozorowane: niedźwiedź biegnie w naszym kierunku i potem robi manewr odejścia — wyjaśnia Skawiński.