Kibice Wisły Kraków nie mogą wchodzić na stadiony. Kto następny?
O trwającym bojkocie kibiców Wisły Kraków pisaliśmy wielokrotnie. Sprawa ta jest niebezpiecznym precedensem, który w najbliższej przyszłości może okazać się powszechnym zjawiskiem dotyczącym innych grup kibicowskich. W stosunku do Wisły Kraków kluby występujące w Betclic 1. Lidze wydają często absurdalne oświadczenia dotyczące nieprzyjmowania zorganizowanej grupy kibiców gości. Mowa m.in. o uszkodzonych kamerach, zagrożeniach związanych z bezpieczeństwem czy remoncie sektora gości. Powszechnie wiadomo, że to jedynie zasłona dymna przed podaniem prawdziwego powodu, którym jest zorganizowany bojkot kibiców Wisły Kraków. Słowa „bojkot” w jednym ze swoich wpisów użył zresztą prezes Wisły Płock Piotr Sadczuk.
Jeśli Polski Związek Piłki Nożnej nie zmieni przepisów, to niebawem możemy być świadkami podobnych zachowań w stosunku do innych grup kibicowskich. Przykładem może być Widzew Łódź, który w poniedziałek, 25 listopada na stadionie Cracovii mierzył się z Puszczą Niepołomice. Na ten mecz nie mogła wejść zorganizowana grupa kibiców gości. Dlaczego? W opublikowanym przez Puszczę komunikacie (15.11.2024) czytamy, że:
Bilety będzie mogła zakupić tylko osoba, która była na CO NAJMNIEJ jednym meczu Puszczy Niepołomice w roli gospodarza z wyłączeniem meczu w sezonie 2023/2024 z Widzewem Łódź.
Zapis ten w praktyce uniemożliwił zakup biletów nie tylko kibicom z Łodzi, ale również innym sympatykom futbolu. Działanie to oczywiście odnosi się do wydarzeń z sierpnia, kiedy Cracovia grała na własnym stadionie z Widzewem. Doszło wówczas do zniszczenia częsci sektora gości.
Sprawę tę po meczu z Puszczą skomentował w rozmowie ze stacją Canal Plus Sport bramkarz Widzewa Łukasz Gikiewicz.
Kibice nie mogą wejść, moi znajomi też nie mogą wejść, bo nie byli nigdy na meczu Puszczy, bo po co? Chcieli przyjść na mój mecz. Jedna z drugą osobą, nie będę rzucał nazwisk, wymyśla jakiś chory przepis (…). Grałem na wielkich stadionach. Kibic, który chce przyjść, spędza poniedziałkowy wieczór w Krakowie, nie może sobie kupić biletu, bo nigdy nie był na meczu Puszczy. Uważam, że to chory przepis, to wirus polskiej piłki – mówił Gikiewicz. Drugi przykład – kibice Wisły, którzy nie są wpuszczani. Nie mówimy tylko o Widzewie – dodał.
Bramkarz Widzewa uważa, że zareagować powinien związek.
Niech ktoś w PZPN ruszy się, aby pociągać do konsekwencji takie zachowania. Od sędziów wymagamy, od piłkarzy wymagamy, od trenerów wymagamy, a ludzie, którzy chcą przyjść na stadion po prostu nie mogą tego zrobić. Nigdzie na świecie nie ma takich przepisów. Na Real i Barcelonę ludzie latają z całego świata i bilety są do kupienia. Ktoś sobie coś wymyślił i nie możesz kupić biletu. To dla mnie niewytłumaczalne. Mam nadzieję, ze ktoś się nad tym pochyli – mówił w rozmowie z Canal Plus Sport.
Stosowanie podobnych rozwiązań w przyszłości wobec innych grup kibicowskich wydaje się być jedynie kwestią czasu. Wszystkiemu winne są przepisy, które na dzień dzisiejszy pozwalają klubom w niemal niekontrolowany sposób wybierać, kto może, a kto nie może pojawić się na stadionie.
Retro mecz pod Wawelem. Wisła Kraków po stu latach pokonała Pogoń Lwów