Miasto planuje postawienie 13 fotoradarów w newralgicznych miejscach. Takich, w których regularnie przekraczana jest prędkość. Według Dariusza Nowaka, rzecznika Urzędu Miasta Krakowa, nie trzeba instalować wszystkich od razu: Fotoradary są potrzebne i będą. Ale kropkę na "i" zawsze stawia Rada Miasta. Koszt jednego urządzenia to ok. 300 tysięcy złotych. Jeżeli nie cała kwota, czyli ustawienie wszystkich fotoradarów, to może kilka. To mniejsza cena. W budżecie miasta można wygospodarować taką kwotę szybciej. Myślę, że jest nadzieja na to, że jeśli nie wszystkie fotoradary staną od razu, to przynajmniej planowana część - dodaje Nowak.
Problemem stały się nielegalne wyścigi, zarówno w Krakowie, jak i całej Małopolsce. Według danych Małopolskiej Policji, od stycznia do początku listopada, wpłynęły 33 zgłoszenia organizacji nielegalnych wyścigów na terenie województwa, z czego 17 było w Krakowie. To były zgłoszenia, które się potwierdziły, ale dotyczyły wyłącznie gromadzenia się większej liczby pojazdów. Policjanci z krakowskiej drogówki od dłuższego czasu prowadzą działania, mające na celu eliminację takich zjawisk. Obecnie udział w nielegalnych wyścigach nie jest spenalizowany tj. nie ma za to kary. Policjanci kontrolują kierowców, którzy przekraczają prędkość, czy nie stosują się do znaków, sygnalizacji świetlnej. Zwracają także uwagę na stan techniczny pojazdów, badają poziom hałasu wydawany przez te samochody. Tylko w tym roku policjanci przeprowadzili blisko 1000 kontroli. Ujawnili ponad 800 wykroczeń, w większości przypadków nakładane były mandaty. Zdarzało się też, że sprawy kierowane były do sądu. 9 kierowcom zatrzymano prawo jazdy i zabrano 166 dowodów rejestracyjnych. Przykładowo, w nocy z 1 na 2 listopada otrzymaliśmy zgłoszenie, że na ul. Nowohuckiej gromadzą się kierowcy w celu uczestnictwa w nielegalnym wyścigu. Wtedy suma mandatów nałożona na uczestników wyniosła prawie 40 tysięcy złotych - sprawozdaje rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Krakowie Piotr Szpiech.
Posłanka Daria Gosek-Popiołek zapowiada pracę nad wprowadzeniem kary za organizację takich wyścigów. Od kilku lat trwa debata dotycząca bezpieczeństwa na drogach w kontekście nielegalnych wyścigów. To problem całej Małopolski. W prawie nie ma definicji nielegalnych wyścigów. Nikt nie poniósł konsekwencji w związku z organizacją takich procederów. Będziemy pracować nad konkretnymi rozwiązaniami. Jedną z najważniejszych zmian będzie kara za organizację nielegalnych wyścigów samochodowych. Ma to być zagrożone karą do 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. To niezbędna zmiana, by mieszkańcy mogli poczuć się bezpiecznie i spokojnie spędzać noce i wieczory - stwierdza posłanka Gosek-Popiołek.
Nielegalne wyścigi są problemem złożonym. Moda na nie jest już od co najmniej kilkunastu lat. To styl życia, także chęć bycia postrzeganym w środowisku. Pomimo kar i nakazów, według mnie, problem nie zniknie. Ludzie mają wielokrotny zakaz poruszania się, a dalej to robią. Tak jak w filmie "Szybcy i wściekli". Musimy coś zrobić: zmienić przepisy, wprowadzić wyższe kary, także dla widzów takich "widowisk" - kończy Dariusz Nowak.