Tragedia w Starej Wsi. Dziadek zamordowanej Justyny ujawnił wstrząsające kulisy sprawy
Wydarzenia, które w minionych dniach rozegrały się w Starej Wsi koło Limanowej, wstrząsnęły całym krajem. Tam 57-letni Tadeusz Duda najpierw zaatakował i ciężko ranił swoją teściową, a następnie zastrzelił swoją córkę i zięcia. Za mężczyzną rozpoczęto trwającą pięć dni obławę. Ostatecznie we wtorek, 1 lipca służby odnalazły ciało Tadeusza Dudy. Wstępne ustalenia służb wskazywały na samobójstwo. Obecnie na jaw wychodzą szczegóły związane z dramatem, który rozegrał się na Limanowszczyźnie. Głos zabrał dziadek zmarłej Justyny, 79-letni Feliks, który opowiedział, że ofiar mogło być więcej. Tadeusz Duda targnął się także na jego życie. Mężczyzna wymierzył w niego bronią, jednak nie oddał strzału.
− Przyłożył mi pistolet do głowy i myślałem, że to koniec. Błagałem o życie. Nie wiem, czy broń mu się zacięła, czy palec mu zadrżał, omsknął ze spustu. Wiem jedno: ocalałem dzięki opatrzności − powiedział Feliks Talarczyk w rozmowie z "Super Expressem".

Teściowa Tadeusza Dudy wybudziła się ze śpiączki
Jak przekazał pan Feliks, Tadeusz Duda w ferworze miał zaatakować także jego. Wymierzył w teścia z broni palnej, jednak nie oddał strzału. W rozmowie z "Super Expressem" pan Feliks nie ukrywa, że nie wie, czy to przypadek zdecydował o tym, że broń nie wystrzeliła, czy czuwała nad nim opatrzność. Dodał, że obecnie jego żona, pani Elżbieta wybudziła się ze śpiączki i ma ogromne nadzieje, że jego żona przeżyje ten atak.
− Moja żona dziś się wybudziła i mam nadzieję, że przeżyje. On i mnie próbował zabić. Przyłożył mi lufę prosto do głowy. Poprosiłem go, żeby darował mi życie, bo chcę się jeszcze pojednać z Bogiem. Broń nie wystrzeliła. Nie wiem tylko, czy mu się zacięła, czy palec mu się omsknął. Jedno jest pewne, czuwała nade mną opatrzność tego dnia − powiedział w rozmowie z „Super Expressem” pan Feliks. Talarczyk przeżył, ale nie ukrywa, że dramat rozgrywający się w jego rodzinie złamał mu serce.