Zmiany w wynajmie, ale w sprzedaży raczej stabilnie. Tak pokrótce wygląda krakowski rynek nieruchomości w dobie pandemii koronawirusa. Analitycy i przedstawiciele handlowi zgodnie twierdzą, że największe skutki pandemii widać w krótkoterminowym wynajmie mieszkań dla turystów. Brak turystów, to brak klientów.
Krótkie najmy, które były motorem napędowym rynku wynajmu w centrum, praktycznie w tej chwili nie działają, więc zwolniły się setki mieszkań, zwłaszcza małych metraży w centrum miasta, których wcześniej na rynku nie było. W związku z tym ceny wynajmu bardzo spadły. Można mówić o spadku siegającym 20-30 procent, a nawet więcej - mówi pośrednik nieruchomości Artur Olejniczak.
Jednocześnie najem krótkoterminowy uległ transformacji w długoterminowy. Tak daleko idące zmiany nie dotknęły rynku kupna i sprzedaży. Jak mówi analityk rynku Piotr Krochmal, krakowscy deweloperzy od lat zmniejszają liczbę inwestycji co skutecznie zamortyzowało spadek popytu.
Część spółek wstrzymała się z nowymi projektami. Wejdą tylko te, gdzie już podpisano umowy z wykonawcami, pozostałe zostały wycofane. Deweloperzy niejako wymuszą na rynku zmniejszenie podaży, co spowoduje utrzymanie tych cen, które są obecnie - tłumaczy.
Krochmal dodaje, że niekiedy deweloperzy obniżają ceny pod płaszczykiem różnych promocji, np. gratisowego garażu, który w normalnych warunkach kosztowałby dodatkowe kilkadziesiąt tysięcy złotych.