Akceptację uzyskała kładka typu wstęgowego, bardzo minimalistyczna, jeżeli chodzi o wygląd. Mamy do czynienia z bardzo trudnym i specyficznym terenem, więc musimy się wkomponować w istniejące układy. Również takie są wymogi planu miejscowego - wyjaśnia Anna Twardowska, wicedyrektor Zarządu Inwestycji Miejskich.
Konserwator wydał kilkanaście zaleceń dotyczących kładki. Chciał między innymi, by budowla była niższa. Ze względu na wymogi Wód Polskich Zarząd nie może jednak spełnić tego postulatu.
Marcin Dumnicki ze Stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów przekonuje, że kładka znacząco ułatwi życie rowerzystom.
Teraz nie ma połączenia. Trzeba by przepłynąć Wisłę, ewentualnie robić objazd. A to ogromna strata czasu. Objazd jest przez most Dębnicki, czyli jedziemy bardzo na około. Zamiast szybkiego połączenia mamy minuty w plecy - wyjaśnia.
Rafał Komarewicz, wiceprzewodniczący rady miasta i jeden z inicjatorów powstania kładki, stwierdza, że kładka przyniesie korzyści nie tylko dla miłośników dwóch kółek.
Z jednej strony mamy planowaną kładkę na Zabłocie, która prawdopodobnie będzie gotowa za rok, z drugiej kładkę na Ludwinów i teraz kładkę na Salwator, więc jeśli chodzi o rowerzystów to będzie świetne połączenie, zachęcające do jazdy. Ale pamiętajmy, że to kładka pieszo-rowerowa, która będzie miała kapitalne znaczenie dla mieszkańców którzy dzięki niej uzyskają szybkie połączenie tramwajowe z centrum - mówi.
Kładka ma spiąć rejon parku Dębnickiego i ulicy Flisackiej. By ją wybudować miasto będzie musiało wykupić prywatne grunty. Ostateczne pozwolenia na budowę ZIM chce uzyskać w 2023 roku. Wciąż pod dużym znakiem zapytania leży finansowanie inwestycji. Kładka Dębniki-Salwator nie jest bowiem ujęta w Wieloletniej Prognozie Finansowej miasta. Zielone światło zapaliło się również dla wspomnianej kładki Kazimierz-Ludwinów. Resort Kultury uchylił decyzję Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o blokadzie inwestycji.
