Rząd mówi, że już nie trzeba ich nosić, ale Krakowianie nie dają temu wiary. Od dziś oficjalnie zniesiony jest nakaz zakrywania maseczką ust i nosa w pomieszczeniach zamkniętych z powodu koronawirusa. W praktyce można już na przykład jeździć komunikacją miejską bez maseczki. Krakowianie jednak nadal to robią.
Ja dalej noszę maseczki, bo uważam, że jest bliski kontakt z ludźmi w tramwajach - mówi jedna pasażerka - w tramwajach powinniśmy nosić maseczki i w zamkniętych pomieszczeniach też. Akurat pracuję w szpitalu i wiem, że jest dużo zachorowań - dodaje inna - straciłam kogoś przez COVID, dlatego uważam, że noszenie dalej maseczek jest po prostu bardziej rozsądne - kwituje kolejna.
Specjaliści podkreślają, że zniesienie nakazu nie znaczy, że niebezpieczeństwo przestaje istnieć a decyzja resortu zdrowia może być nieco przedwczesna. Niemniej krakowscy lekarze są zadania, że w wielu przypadkach nakaz noszenia maseczek i tak był czysto teoretyczny.
Jakby się przeszło przez galerię handlową pierwszą lepszą, czy weszło do sklepu, to myślę, że nawet nie połowa ludzi tam będących używała maseczek. Nakaz już od dawna nie był stosowany w związku z czym mamy do czynienia z dostosowaniem przepisów do stanu faktycznego - mówi Dyrektor Szpitala Stefana Żeromskiego w Krakowie Jerzy Friediger.
Poza noszeniem maseczek zniesiono również nakaz izolacji i kwarantanny. Ministerstwo Zdrowia podkreśla jednak, że to nie oznacza końca pandemii. Wciąż zaleca się odpowiedzialne noszenie maseczek w miejscach, gdzie jest dużo ludzi. Formalnie maseczki trzeba nosić jeszcze w placówkach medycznych i aptekach. Od maja również i ten przymus zniknie.