"Naszym celem jest całkowita delegalizacja dorożkarstwa w mieście". Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt przygotowało i złożyło go w Radzie Miasta obywatelski projekt uchwały w sprawie usunięcia dorożek z Rynku Głównego. Podpisało się pod nim prawie 850 osób. Zdaniem prezeski KSOZ Agnieszki Wypych dorożkarstwo to w XXI wieku szkodliwy przeżytek.
Dochodzi tutaj do wypadków komunikacyjnych z udziałem koni dorożkarskich. Jest to niewłaściwe dla ich zdrowia tym bardziej, że są wykorzystywane przez nawet 12 godzin dziennie albo i dłużej. Czasami wracają dopiero w nocy. Pracują w upałach przekraczających nawet 40 stopni co dokumentowaliśmy naszymi filmami - mówi.
Dorożkarze uważają, że argumenty krytyków są wyssane z palca. Koniom nie dzieje się żadna krzywda co mogą potwierdzić wynikami regularnych badań weterynaryjnych, do których zobowiązuje ich umowa z gminą.
Pracujemy co drugi dzień. Do jednej dorożki mamy minimum 6 koni, czyli te konie pracują jeden, maksymalnie dwa razy w tygodniu. Praca koni na krakowskim Rynku jest zaliczana do pracy lekkiej porównując chociażby do pracy w lesie przy wywozie drewna - mówi jeden z krakowskich fiakrów.
Radni muszą przedyskutować projekt uchwały w ciągu trzech miesięcy. W kuluarach mówią, że nie przewidują delegalizacji dorożek, ale można porozmawiać o pewnych ograniczeniach. Na przykład czasu pracy. Działacze prozwierzęcy nie akceptują jednak półśrodków i domagają się usunięcia dorożek z Krakowa raz na zawsze. Sprzeciw Radnych w tej kwestii uznają za sprzeciw wobec woli mieszkańców.