Kim jest Max Czornyj?
Maksymilian Dymitr Czornyj jest polskim adwokatem pochodzącym z Lublina. Jest autorem książek m.in. o tematyce niemieckich zbrodniarzy wojennych, które określane są mianem pozycji „opartych na faktach”. Pod koniec marca w sieci zawrzało, kiedy Czornyj zdecydował się na karygodny sposób promocji swojej książki – „Kat Hitlera”. Prawnik postanowił zapozować na czarno-białej fotografii ze strzelbą na ramieniu stylizując się na… Amona Gotha. Austriak był zbrodniarzem wojennym, komendantem obozu koncentracyjnego Plaszow. Mężczyzna był odpowiedzialny za śmierć i katorgę więźniów obozu. Swoje bestialstwo okazywał niemal każdego dnia, potrafiąc strzelać do więźniów z balkonu położonego w swojej willi.
Goth został skazany na karę śmierci przez Najwyższy Trybunał Narodowy w 1946 roku. Wyrok wykonano przez powieszenie 13 września tego samego roku. Na post Czornyja zdecydowanie zareagował pisarz, Jakub Ćwiek.
Muzeum komentuje. "Skarykaturowane odzwierciedlenie"
Czornyj pisze swoje „opowieści” z perspektywy wspomnianych zbrodniarzy. Do jego książki „Anioł Śmierci z Auschwitz” opisującego życie Josefa Mengele odniosło się Muzeum Auschwitz. Badacze zwracają uwagę na błędy historyczne i wyrażają niepokój, że ten trudny temat nie został ujęty z perspektywy naukowych faktów, a raczej jako próba mogąca wprowadzać w błąd i mająca jedynie szokować.
Zdecydowanie odradzamy książkę "Anioł Śmierci z Auschwitz" Maxa Czornyja (2022, Wydawnictwo FILIA), jeżeli poszukują Państwo rzetelnych informacji na temat zbrodniczej działalności Josefa Mengele w obozie Auschwitz. Książka, której autorem jest Max Czornyj, zawiera bardzo wiele błędów zarówno w podstawowej faktografii i datacji, jak i w zakresie opisu realiów obozowych – czytamy w komunikacie.
Muzeum wskazuje m.in. na rażące błędy historyczne czy te dotyczące biografii Mengele.
Książka w żaden sposób nie przedstawia rzeczywistej działalności Josefa Mengele w niemieckim obozie Auschwitz ale jej skarykaturowane odzwierciedlenie. Część spośród opisanych przez autora makabrycznych zbrodni w ogóle nie miała miejsca. Ponadto książka zawiera oczywiste kłamstwa, jak choćby skandaliczne twierdzenie, iż na polecenie lekarza SS selekcję nowoprzybyłych na rampie mogli przeprowadzać wyznaczeni do tego Żydzi (s. 215), zaś wybiórek na śmierć chorych więźniów obozu w istocie dokonywali nie funkcjonariusze SS, ale blokowi (s. 191-193) – informuje Muzeum Auschwitz.
Na reakcję Czornyja nie trzeba było długo czekać. Opublikował on wpis, w którym odpiera zarzuty.
Nadmieniam, że pozytywne opinie pozycjom z cyklu „na faktach” wystawiło m.in. Muzeum Armii Krajowej, Histmag, Historia Bez Cenzury itd., a w komentarzach mnóstwo zawodowych historyków. (Pojawiły się pewne wskazówki co do motywacji wrzucenia posta przez pracowników Muzeum, ale o tym później) (…). Oczywiście moje książki w serii „na faktach” nie są pracami naukowymi, ale przy ich tworzeniu korzystam z mnóstwa materiałów i robię to nadzwyczaj rzetelnie, w tym przy zastosowaniu wspominanej "pisarskiej metody Stanisławskiego". Dlatego też mają doskonały odbiór, a wielu nauczycieli poleca je starszej młodzieży licealnej – pisze autor.
W czwartek, 6 kwietnia placówka wydała kolejny komunikat, w którym ponownie krytykuje twórczość Czornyja.
Kwestią najbardziej rażącą pozostaje twierdzenie, iż lekarz SS mógł i czasem wyznaczał więźniów Żydów do przeprowadzenia selekcji na rampie. Twierdzenie takie, wbrew temu, co pisze autor, zostało zawarte wprost w rozdziale 62 (s. 212-215). Przedstawiona została tam scena, w której dr Mengele przeprowadzając selekcję ludzi nowoprzybyłych do obozu dostrzega dwóch braci bliźniaków, których odsyła do szpitala obozowego. W tym właśnie kontekście pojawia się cytowany już fragment „Chcę ich zbadać jeszcze dzisiaj. Wcześniej muszę jedynie przefiltrować około dwóch tysięcy przybyłych. Choć ciekawość jest tak mocna, że mógłbym do tego wyznaczyć kogoś innego. Może jednego z więźniów?” itd – czytamy.