Nowe Miasto zabije lokalny biznes? Przedsiębiorcy: "Czujemy się oszukani"
17 stycznia przedsiębiorcy z Rybitw i Płaszowa z udziałem zastępcy prezydenta Krakowa – Jerzego Muzyka oraz radnych miasta dyskutowali o planie dla Nowego Miasta. Działające tu firmy nie zgadzają się z założeniami planu, z tego powodu trwają rozmowy o możliwościach przewidzianych dla tego miejsca.
Obecnie w rejonie Rybitw i Płaszowa pracuje dziesięć tysięcy osób. To ośrodek przemysłowo-produkcyjny z halami magazynowymi i przedsiębiorstwami (również związanymi z gospodarką odpadami). W tej chwili - jak szacują tamtejsi przedsiębiorcy - wytwarzane tam produkty rocznie mają wartość ośmiu miliardów złotych. Według założeń Nowego Miasta ośrodek ten miałby się zamienić w dzielnicę mieszkaniową, biurową i usługową.
Czujemy się oszukani, bo jeszcze kilka lat temu miasto zapewniało, że to będzie miejsce dla lokalnego biznesu - tłumaczyli przedsiębiorcy podczas pierwszego spotkania konsultacyjnego.
Po co nam Nowe Miasto? "Jesteśmy pod presją inwestycyjną"
Jak przekazał podczas konsultacji zastępca prezydenta Krakowa Jerzy Muzyk, miasto potrzebuje nowych miejsc do inwestycji.
Jesteśmy pod presją inwestycyjną, gdyż nie ma gdzie budować, a jeśli chcemy się rozwijać to musimy wygenerować taką przestrzeń w mieście, aby nie zmarnować tego potencjału inwestycyjnego – uzupełnił.
Tymczasem przedsiębiorcy alarmują, że jeśli faktycznie plany Nowego Miasta zostaną zrealizowane, część z lokalnych biznesów zostanie wypchnięta z tego terenu, a kolejni nie będą mieli możliwości rozbudowy - a co za tym idzie - rozwoju.
- Druga strona umowy zmieniła zasady. Już nie możemy się rozwijać, a dla nas podstawą jest rozwijanie się, nic innego. Podstawowy aspekt zaufania do podmiotu jakim jest magistrat, został złamany - tłumaczył jeden z przedsiębiorców. - Dostaniemy lokalizacje pod Olkuszem? Co ja powiem kolegom i koleżankom? Że będziemy mieć dalej miejsce pracy? Że musimy dołożyć dziennie 60 kilometrów dojazdu tam i z powrotem, co da w skali miesiąca 1200, a w skali roku 15 tysięcy kilometrów? Niech każdy sobie sam odpowie na to pytanie - dodał kolejny.
Polecany artykuł:
Przedsiębiorcy i część radnych nie wierzą zapewnieniom urzędników
Zastępca prezydenta podkreślał, że przedsiębiorcy nie będą musieli się wyprowadzać w momencie wejścia w życie tego planu.
Jak wskazuje magistrat, interesy istniejących przedsiębiorców zostały zabezpieczone w projekcie planu Nowe Miasto w ten sposób, że został zawarty zapis o treści: „Tereny, których przeznaczenie plan miejscowy zmienia, mogą być wykorzystywane w sposób dotychczasowy do czasu ich zagospodarowania zgodnie z planem”.
Takie tłumaczenia nie trafiają do przedsiębiorców. Ich zdanie podziela część radnych.
Powinniśmy najpierw konsultować, najpierw zapytać najbardziej zainteresowane strony, jak one widzą ten plan, a dopiero później przystąpić do jego realizacji. Niestety w tym przypadku jest odwrotnie - mówił radny Starobrat, któremu wtóruje Michał Drewnicki, wiceprzewodniczący miejskiej rady. - W miejsce lokalnych biznesów chcemy postawić biurowce, dla mnie jest to niezrozumiałe - podkreśla Drewnicki.
Na afiszu ciągle pojawiają się także kwestie związane z odszkodowaniami, jakie magistrat musiałby zapłacić przedsiębiorcom, gdyby Nowe Miasto miało powstać. Michał Starobrat, radny miasta Krakowa przekazał podczas konsultacji, że kwota ta może sięgnąć miliarda złotych.
Nowe Miasto to strategiczny projekt miejski, który planowany jest w rejonie Płaszowa i Rybitw, w południowo-wschodniej części Krakowa. Na prawie 700-hektarowym miałaby powstać nowa dzielnica mieszkaniowa, w której będzie możliwa zabudowa do wysokości 150 metrów. Nad projektem w lutym dyskutować będą radni.