Budowa linii tramwajowej do Mistrzejowic. Czy uda się zapobiec wycince drzew?
W Krakowie jeszcze mocniej rozgorzał spór o wycinkę drzew pod budowę linii tramwajowej do Mistrzejowic. Zgodnie z planami, nowa linia tramwajowa w Krakowie będzie przebiegała od skrzyżowania al. Jana Pawła II z ul. Lema oraz Meissnera po ul. Młyńską, Dobrego Pasterza, Krzesławicką, Bohomolca oraz ks. Jancarza do pętli na Mistrzejowicach. Koszt całej inwestycji ma wynieść ok. 1,92 mld złotych. Planowana wycinka drzew będzie największą w historii miasta, bo pod topór pierwotnie miało pójść około tysiąc roślin. Prace związane z ich usuwaniem rozpoczęły się w poniedziałek, 3 czerwca. Magistrat podkreślał, że wycinka ruszyła na terenie uznawanym za najmniej kontrowersyjny, z czym zdecydowanie nie zgadzali się mieszkańcy, którzy rozpoczęli protest i złożyli projekt uchwały obywatelskiej, który zakładał obcięcie finansowania dla inwestycji. Z kolei prezydent Krakowa Jacek Majchrowski wysłał do radnych list, w którym informował o konsekwencjach wstrzymania projektu, do czego ostatecznie nie doszło. Urząd zapewnia, że wciąż prowadzi rozmowy z mieszkańcami.
Inwestycja jest przygotowywana od dłuższego czasu, więc musiały się odbyć konsultacje, ponieważ mieszkańcy zgłosili swoje wątpliwości dotyczące drzew. Odbyły się spotkania informacyjne. Jest obietnica, że tu, gdzie drzewa uda się uratować – nie będą wycinane. W związku z tym projektanci sprawdzą, co jeszcze można w projekcie zmienić, aby dostosować się do mieszkańców. Rozmowy są w toku. Do 31 lipca będziemy opracowywać co można zmienić. To inwestycja specyficzna, realizowana w formule PPP. Mamy trzy strony – instytucje bankowe, inwestora prywatnego i miasto. W momencie, kiedy jedna ze stron się wyłamuje, to sprawa jest jasna dla banków, że należy się wycofać z finansowania inwestycji. Jeśli banki się wycofają, to inwestor prywatny nie jest w stanie jej poprowadzić. W tym momencie miasto, jako to, które złamało wynegocjowaną umowę płaci odszkodowanie. Terminy wypłaty są bardzo szybkie, w ciągu bardzo krótkiego czasu musielibyśmy zapłacić bardzo wysokie kary. Dodatkowo musielibyśmy zrobić przegląd wszystkich inwestycji w mieście, bo te 200 mln złotych trzeba skądś wziąć - informuje rzecznik prasowa prezydenta Monika Chylaszek.
Protest ws. wycinki drzew w Krakowie. Mieszkańcy chcą dużych zmian
W poniedziałek rano, 10 lipca grupa aktywistów próbowała wstrzymać wycinkę. Społecznicy decydowali się m.in. na przykuwanie łańcuchami do koparek, a na miejscu zjawiła się policja. Po godz. 18:00 przy ul. Młyńskiej rozpoczął się drugi protest mieszkańców, którzy tłumnie przybyli na miejsce z licznymi banerami. Krakowianie wciąż domagają się spełnienia szeregu postulatów. Mieszkańcy zapowiedzieli, że tylko w tym przypadku zaprzestaną blokowania wycinki i nie będą zakłócali procesu budowy. Chodzi m.in. o ograniczenie rozbudowy układu drogowego poprzez odstąpienie od budowy dodatkowych pasów ruchu w ciągu ul. Młyńskiej i Pilotów, a także dostosowanie szerokości pasów ruchu do standardowych wymiarów zgodnych z aktualnymi przepisami.
Aktywiści chcą także przeprojektowania infrastruktury pieszej i rowerowej, czy też weryfikacji przebiegu instalacji podziemnych pod istniejącą zielenią. Wprowadzenie w życie postulatów pozwoliłoby uratować drzewa przed wycinką.
Na proteście pojawili się także miejscy radni. Pytaliśmy ich o szansę na kompromis.
Szanse są coraz mniejsze, choć nie tracimy nadziei. Niestety wycinka drzew trwa, wbrew temu co na ostatniej sesji obiecał sam Jacek Majchrowski. Tak naprawdę nie ma tu żadnego porozumienia, nie ma respektowania postulatów drugiej strony, która domaga się radykalnego zmniejszenia wycinki z tysiąca do pięciuset drzew. Jak na razie władze miasta idą w zaparte i wycinają te drzewa. Nie ma realnego dialogu. Liczymy, że to się zmieni i władze się ugną – komentował radny Łukasz Gibała.
To, co mówi Jacek Majchrowski na temat ewentualnych odszkodowań i kosztów to nie jest prawda. Wszyscy wiemy, że dałoby się ten projekt ograniczyć w taki sposób, żeby polubownie dojść do porozumienia z wykonawcą, który na pewno by się zgodził. Moim zdaniem to próba zastraszania tych, którzy mają inne zdanie, tych, którzy chcą te drzewa ochronić (…). Budowa linii jest bardzo ważna, a wielu mieszkańców chce tego tramwaju. Dlatego ja uważam, że on powinien powstać, ale powinno się wstrzymać prace na dwa lub trzy miesiące, zawrzeć realny kompromis, ograniczyć wycinkę i ruszyć z budową tak, żeby wyciąć tych drzew o połowę mniej – dodaje.
Drzewa rosnące przy ul. Młyńskiej, ale nie tylko – są ważne dla lokalnej społeczności. Część protestujących pamięta jeszcze czasy, kiedy je sadzono.
Jak się tu wprowadzałam, to były tu jeszcze kamienie zamiast drogi. Jak drzew nie było to w mieszkaniach nie dało się wytrzymać, słońce dawało się we znaki. Kiedy drzewa są – jest o wiele chłodniej. To się nie mieści w głowie, ta wycinka, my sobie tego nie wyobrażamy. One rosły i żyły razem z nami – mówi mieszkanka pobliskiego osiedla.
Te brzózki ja sadziłam, one rosną razem z moim dzieckiem. Jak znikną, to nawet najprostsze sprawy, takie jak spacer ze zwierzętami – będą utrudnione – dodaje inna.
Przy ul. Młyńskiej pojawił się także Łukasz Maślona, który włączył się w protest społeczników.
Podczas ostatniej sesji Rady Miasta wyszedł prezydent Majchrowski i zapowiedział, że wszystkie postulaty będą spełnione. Po dwóch godzinach wyszedł jego następca i powiedział, że wszystkich raczej nie da się spełnić. Nie dziwię się, że mieszkańcy protestują (….). Jest taka tendencja, żeby poszerzać układ drogowy, a głównie to koliduje z drzewami. Sama linia jest potrzebna, ale zaledwie 40 proc. tych drzew przewidzianych do wycinki bezpośrednio koliduje z tramwajem, a reszta koliduje z takim lenistwem projektantów, którzy stwierdzili, że stworzą ten projekt jakby nie było tu żadnej przestrzeni publicznej – powiedział radny.