Haracz został przyjęty jak co roku, ale w tym roku wyjątkowo na wodzie. Tradycyjny pochód krakowskiego Lajkonika za nami. Ze względu na pandemię koronawirusa Muzeum Krakowa oraz władze miasta uznały, że wolą aby Lajkonik popłynął Wisłą niż żeby pochód nie odbył się wcale tak jak rok temu. Tym samym Prezydent Jacek Majchrowski przekazał Lajkonikowi tradycyjny haracz na łodzi.
No jeden ból jest taki, że się buławą Lajkonika nie dostanie przez grzbiet, a to na szczęście podobno - mówiła jedna Krakowianka - dobrze, że w ogóle jest ten Lajkonik w tym roku, bo stęskniliśmy się za nim - dodała inna.
Lajkonik - w którego po raz 34. wcielił się Zbigniew Glonek, wieloletni pracownik Wodociągów Miasta Krakowa - przyznał, że pochód był inny niż wszystkie, ale to żaden problem, bo najważniejsza jest radość mieszkańców.
Wszystkiego dobrego życzę wszystkim mieszkańcom. Jakby było tak wszystko normalnie, po ludzki i z uśmiechem na twarzy to byłoby całkiem, całkiem tak ciekawie i pewnie - mówił Lajkonik.
Wodny orszak składał się z sześciu łodzi flisackich, które wypłynęły z bulwaru rodła w kierunku Tyńca a potem w drugą stronę aż do stopnia Dąbie. Ostatecznie Lajkonik przypłynął pod Wawel gdzie przywitał się z tłumem wiwatujących Krakowian. Muzeum Krakowa zapowiada, że w przyszłym roku chce aby Lajkonik już wrócił do korzeni i przemaszerował ulicami miasta.