Mandat za zabawny napis na ramce przy tablicy rejestracyjnej? To możliwe!
George Clooney powiedział kiedyś, że Ferrari się nie okleja. Co prawda było to w kontekście tego, że nie ma tatuaży, jednak podobne zdanie mają przeciwnicy naklejek, znaczków i tabliczek na samochodach. Naklejki to jednak nie wszystko, bowiem są i tacy, którzy wolą specjalne ramki, do których nituje się tablice z numerem rejestracyjnym samochodu. Jadąc za kimś lub stojąc w korku, czasem można dostrzec, że na dole ramki są różne napisy. Z reguły to nazwa Autoryzowanej Stacji Obsługi lub niezależnego serwisu, lecz niekiedy też w teorii zabawne napisy typu "Jak dorosnę, będę Mercedesem" czy "Wal śmiało - zbieram na nowy". Okazuje się jednak, że taki rodzaj żartu nie zawsze podoba się policji, która przy kontroli może zwrócić uwagę na tę żartobliwą ozdobę.
500 zł mandatu za napis na ramce. Co na ten temat mówią przepisy?
Przepisy ruchu drogowego stanowią jasno: nic nie może zakłócać widoczności numerów rejestracyjnych ani też rozpraszać uwagi innego kierowcy, gdyż może to doprowadzić do kolizji. Co więcej, art. 60 ust. 1 pkt 2 ustawy Prawa o ruchu drogowym wskazuje, że "zabrania się ozdabiania tablic rejestracyjnych oraz umieszczania z przodu lub z tyłu pojazdu znaków, napisów lub przedmiotów, które ograniczają czytelność tych tablic". Posiadanie napisu na ramce przy tablicy rejestracyjnej oczywiście nie jest zabronione, ale jeśli popełnimy jakieś wykroczenie lub nawet zostaniemy zatrzymani do rutynowej kontroli, policja może użyć faktu posiadania przez nas takiego "rozpraszacza" jako argumentu na naszą niekorzyść. Jeżeli policja uzna napis za ograniczający widoczność, wtedy zostaniemy ukarani mandatem w wysokości 500 zł.