1 marca na ul. Twardowskiego przy Zakrzówku pojawił się znak mówiący o zakazie ruchu. To efekt licznych zgłoszeń mieszkańców tamtej okolicy o nadmiernej liczbie pojazdów. Co mieszkający tam ludzie sądzą o nowym zakazie?
Ja jestem zachwycona jako mieszkaniec, bo to, co się działo przez dwa lata, jak ja 20 minut nie mogłam wyjechać z Salezjańskiej, bo non-stop auta jechały. Także ja bardzo się cieszę z tego znaku. Stały na środku, na tej trawie. Na Zieleni Miejskiej nie wolno stawać. Stały na Zieleni! Stały na trawniku, naprzeciwko naszej furtki, wszędzie. A już szansa na to, żeby ktokolwiek do nas przyjechał samochodem, praktycznie nie było takiej możliwości. A w tej chwili ja mam identyfikator dla gościa, mogę zaprosić kogoś bez żadnych problemów. Problem tylko jest z przestrzeganiem tego zakazu - mówi jedna z mieszkanek okolicy przy ul. Twardowskiego.
Tak jak mówią mieszkańcy, znak nie jest respektowany, a często nawet przyjezdni go nie zauważają i jeżdżą na pamięć. Stąd liczne kontrole krakowskiej Straży Miejskiej.
My jako Straż Miejska Miasta Krakowa jesteśmy od tego, żeby kontrolować, czy kierujący stosują się do obowiązujących ograniczeń, obowiązującego oznakowania. Jak rozumiem, ten znak został postawiony po to, żeby właśnie uspokoić i wprowadzić więcej bezpieczeństwa dla pieszych, rowerzystów, dla osób zmierzających w tamtym kierunku na Zakrzówek, ale też żeby upłynnić i uspokoić nieco ruch samochodowy, a dokładniej rzecz biorąc parkowanie w tamtym miejscu, ponieważ dochodziło rzeczywiście przez długi, długi czas do pewnego chaosu komunikacyjnego. W związku z tym ustawiony został znak B1 ograniczający możliwość wjazdu, ale należy pamiętać, że są też wyłączenia dla mieszkańców. Mogą wjeżdżać służby miejskie, mogą wjeżdżać taksówki. Oczywiście swobodnie mogą się poruszać piesi i rowerzyści. W związku z tym nasze działania polegają na tym, żeby kontrolować, czy kierujący nie naruszają tego znaku zakazu - wyjaśnia Marek Anioł, rzecznik prasowy Straży Miejskiej Miasta Krakowa.
Polecany artykuł:
Od 1 marca liczba zgłoszeń to ponad 800. Strażnicy miejscy kontrolując ten odcinek ul. Twardowskiego nałożyli ponad 400 mandatów, ale i sporo pouczeń oraz wniosków do sądu.
Mamy pełne ręce roboty, ponieważ tak naprawdę to mieszkańcy zgłaszają nam ten problem. To mieszkańcy są pewnego rodzaju oczami i uszami tamtego miejsca i to oni zgłaszają nam problem, że kierujący nie respektują, nie stosują się do tego zakazu ruchu - dodaje Marek Anioł.