Ogłoszenia o pracę, czyli co można wyczytać między wierszami o pracodawcy
Ogłoszenia o pracę często stają przedmiotem żartów, szczególnie wtedy, gdy pracodawca nie informuje o podstawowych świadczeniach, a oferuje "miłą atmosferę" lub gdy wymagany jest status studenta i jednocześnie przynajmniej kilkuletnie doświadczenie w branży. Złą praktyką jest również nie podawanie widełek wynagrodzenia dla potencjalnego pracownika. Te przykłady to "chleb powszedni" dla tych, którzy szukają pracy i czytają dziennie kilka ogłoszeń. Jedna z firm z siedzibą w Krakowie posunęła się jeszcze dalej. Na popularnej stronie z ogłoszeniami o pracę pojawiła się oferta dla asystenta sprzedaży.
Praca w Krakowie. Miało być śmiesznie, a wyszło jak zwykle
Czytając ogłoszenie można odnieść wrażenie, że jego autor chciał być zabawny, niestety wyszło wręcz odwrotnie i na dodatek despotycznie. Jakie wymagania stawia firma? Na długiej liście znalazło się między innymi: "nie negujesz pomysłów i uwag innych", "uśmiechasz się, stosujesz zasadę, że pogoda nie ma wpływu na Twój nastrój", "każdą uwagę przyjmujesz z wdzięcznością". Co za to oferuje firma? Na przykład "dawkę stresu ucząc odporności na niego". Firma nie zapewnia narzędzi typu komputer czy telefon, a oczekuje pracy na własnych narzędziach. Wyklucza też możliwość pracy zdalnej. Paradoksem jest to, że ogłoszeniodawca szuka do pracy głównie studentów, a wymaga dwóch lata doświadczenia w jednej firmie. Co więcej, z rozbrajającą szczerością informuje, że nie oferuje żadnych benefitów. Internauci nie pozostawili na ogłoszeniu suchej nitki. "W skrócie chcą niewolników.", "przynieś węgla, bo biuro ogrzać trzeba" - to tylko jedne z łagodniejszych z komentarzy. Ogłoszenie nie jest już aktualne.