W Sejmie dyskutowano o koniach pracujących w Tatrach
W Sejmie odbyło się posiedzenie parlamentarnego zespołu ds. strategicznego rozwoju polskiego jeździectwa i hodowli koni. Na spotkaniu obecni byli przedstawiciele Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka, Tatrzańskiego Parku Narodowego, Polskiego Związku Jeździeckiego, lekarze weterynarii oraz przedstawiciele Fundacji Viva!, którzy od lat zabiegają o likwidację transportu konnego w Tatrach. Podczas spotkania Anna Plaszczyk z Fundacji Viva! przypomniała, jaki los spotyka konie, które pracują na drodze do Morskiego Oka.
— Nie żyje 64 proc. koni, które pracowały na tej trasie między 2012 a 2020 roku. Te konie, które pracowały na tej trasie, zostały wycofane z pracy po przepracowaniu średnio 36 miesięcy. To bardzo krótko, bo koń rozsądnie użytkowany może pracować dużo dłużej — powiedziała Anna Plaszczyk z Fundacji Viva!. Aktywistka przypomniała, że ze 1002 koni, które w ciągu 10 lat przewinęło się przez Morskie Oko, tylko niecałe 3 proc. wytrzymało w tej pracy przez 10 lat.
Fiakrzy nie zgadzają się z Fundacją Viva!. Powołują się na badania Tatrzańskiego Parku Narodowego
Z opinią przedstawioną przez Fundację VIVA nie zgodził się Władysław Nowobilski, prezes stowarzyszenia fiakrów. Argumentował, że transport konny w Tatrach to tradycja regionu, która powinna być zachowana. Powoływał się także na coroczne badania zwierząt, przeprowadzone przez Tatrzański Park Narodowy, które miały nie wykazać przemęczenia koni.
— Badania nie wykazują przemęczenia tych koni. Nie wiem więc jak się ma obliczenie na papierze, gdy specjaliści nie wykazują przemęczenia — powiedział Nowobilski. Jego zdaniem opinia publiczna została wprowadzona w błąd, ponieważ organizacje prozwierzęce używają czterech zdjęć z czterech wydarzeń z ostatnich 15 lat. — Cały czas są te same zdjęcia. Kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się prawdą — dodał.
Posłanki Koalicji Obywatelskiej bronią interesów fiakrów
Na spotkaniu były obecne także posłanki KO Jagna Marczułajtis i Joanna Kluzik-Rostkowska. Ta druga stwierdziła, że nie rozumie "o co jest ta awantura". Obie polityczki zgodnie stwierdziły, że ich zdaniem koniom w Tatrach nie dzieje się krzywda, a Górale dbają o swoje zwierzęta.
— Zainteresowałam się tą sprawą dwa lata temu, bo pojawiła się informacja, że trzeba szybko zakazać tego transportu. Pojechałam do Morskiego Oka, była ze mną Jagna Marczułajtis i lekarz Marek Tischner. I okazało się, że te konie chodzą góra dwa kursy, potem są zamieniane na inne konie. Także nie ma mowy o żadnym przeciążeniu, wielogodzinnej pracy — powiedziała Joanna Kluzik-Rostkowska. — Ja nie rozumiem postulatu o rezygnacji z transportu konnego w Morskim Oku przy tych wszystkich obostrzeniach, które od wielu lat mają miejsce — dodała. — Jedno mogę powiedzieć o góralach, którzy mają konie: że kochają je bardziej niż swoje baby. Tak się mówi w górach. Uważam, że konie z Morskiego Oka to chyba najbardziej przebadane konie na świecie — powiedziała z kolei Jagna Marczułajtis.
Fundacja Viva! jest wstrząśnięta postawą posłanek
Przedstawiciele Fundacji Viva! nie ukrywali swojego rozczarowania postawą posłanek KO. Anna Plaszczyk była rozgoryczona faktem, że członkowie i członkinie zespołu nie chcieli rozmawiać o przedstawianym przez nich problemie. Aktywistka dodała, że politycy nie wzięli także pod uwagę faktu, że znaczna część społeczeństwa popiera likwidację transportu konnego w Tatrach.
— Dla nas był to szok, że posłanki i posłowie chcą rozmawiać o poważnym problemie cierpienia zwierząt tylko z tymi, którzy ten transport popierają — powiedziała Anna Plaszczyk z Fundacji Viva! — Przecież 15 października miało się zmienić wszystko! Koalicja Obywatelska obiecywała w kampanii, że będzie słuchać strony społecznej, co przez 8 lat rządów jej poprzedników nie miało miejsca. Tymczasem właśnie w Sejmie dostaliśmy w twarz tą obietnicą. Najpierw nas nie zaproszono do dyskusji, a kiedy przypadkiem się dowiedzieliśmy o posiedzeniu zespołu i przyszliśmy przedstawić merytoryczne dowody na pracę tych koni w przeciążeniu około tony nazwano nas histerykami z niejasnymi intencjami. Tymczasem od lat poparcie społeczne dla likwidacji nieetycznego transportu konnego do Morskiego Oka sięga niemal 70 proc. I w większość są to wyborczynie i wyborcy obecnej koalicji rządzącej… — tłumaczyła.