Konie Morskie Oko

i

Autor: Fundacja Viva!

Wiadomości z regionu

Konie z Morskiego Oka. Zwierzęta przeżywają katorgę? "Maszynki do zarabiania pieniędzy"

2024-05-06 15:30

Konie z Morskiego Oka to trudny temat, obecny w przestrzeni publicznej od wielu lat. Dyskusję w ostatnich dniach wzmogło bulwersujące nagranie z Tatr, gdzie woźnica uderzył w pysk leżącego konia, który przewrócił się chwilę wcześniej. Zwierzę następnie ponownie zaprzęgnięto do dorożki. „Każda osoba, która wsiada na te wozy i płaci za cierpienie zwierząt, przykłada rękę do tego, że umierają one w rzeźniach” – mówi Anna Płaszczyk z Fundacji Viva.

Spis treści

  1. Konie z Morskiego Oka. Zwierzęta przeżywają katorgę?
  2. Fundacja VIVA: konie są tylko maszynkami do zarabiania pieniędzy
  3. Upadek konia na drodze do Morskiego Oka. Fiakrzy komentują
  4. Co dalej z końmi z Morskiego Oka? Czy TPN wprowadzi zmiany?

Konie z Morskiego Oka. Zwierzęta przeżywają katorgę?

W ostatnich dniach Polskę obiegło nagranie spod Tatr, które w sieci wywołało prawdziwą burzę. Z doniesień medialnych wynika, że do wydarzenia doszło w weekend majowy na drodze do Morskiego Oka. Rzeczony film przedstawia konia, który upadł na drogę będąc podpiętym do dorożki. Kiedy zmęczone zwierzę leżało na ziemi podszedł do niego woźnica, który uderzył je w pysk. Koń podniósł się natychmiast, po czym ponownie zaprzęgnięto go do dorożki. Alarmujące nagranie dotarło również do Ministerstwa Klimatu i Środowiska, które zapowiedziało przygotowanie raportu w rzeczonej sprawie. Z kolei Minister rolnictwa Czesław Siekierski w Programie Pierwszym Polskiego Radia poinformował, że polecił służbom weterynaryjnym zbadanie sytuacji koni z Morskiego Oka. 

Konie z Morskiego Oka to temat, którym od lat zajmuje się Fundacja Viva!, walcząca o wprowadzenie zakazu wykorzystywania zwierząt. W ubiegłym roku fundacja przygotowała również raport, z którego wynika, że 61 proc. koni z Morskiego Oka zginęło w rzeźniach, a przed zabiciem zwierzęta pracowały na szlakach średnio… 36 miesięcy. Przeanalizowane dane objęły okres od 2012 do 2022 roku, sprawdzając los 1002 koni. Autorzy stwierdzili, że 712 koni z Morskiego Oka wycofano z pracy pomiędzy styczniem 2012 a latem 2022 roku, z czego aż 433 zwierzęta trafiły do rzeźni (61 proc.).

Fundacja VIVA: konie są tylko maszynkami do zarabiania pieniędzy

Sprawę konia z Morskiego Oka skomentowała Fundacja Viva. Wolontariusze twierdzą od lat, że konie służą jedynie do zarabiania pieniędzy, a miłości do zwierząt mowy być nie może.

Stowarzyszenie fiakrów twierdzi, że koń potknął się o kamień, w efekcie czego doznał upadku. Mam problem z tym twierdzeniem. Po pierwsze – to asfaltowa droga, nie leżą tam kamienie, więc trudno się o taki potknąć. Po drugie – jeżeli koń się potyka, to natychmiast wstaje. Leżenie dla konia jest niebezpieczne samo w sobie, bo naraża go na utratę życia. Jeśli koń nie wstaje, to znaczy, że nie może, że nie ma na to siły i dzieje się coś złego. Ten koń nie wstał, a to oznacza, że stało się coś złego. Mógł być przemęczony, bo zbiegał z góry, gdzie wykonał jeden kurs. Droga w dół bardzo obciąża zwierzęta. Jak się jedzie samochodem, to nie hamuje się hamulcem mechanicznym, bo on tego nie wytrzyma. Oni hamują końmi, które trzymają cały wóz. Większość wypadków ma miejsce podczas drogi w dół – mówi w rozmowie z nami Anna Płaszczyk z Fundacji Viva.

Leżącego konia woźnica postanowił uderzyć w pysk. Miało to pobudzić zwierzę.

To są metody rodem ze średniowiecza. Koń wstał, bo dostał bodziec negatywny i się wystraszył. Gdyby tak nie było, to by nie wstał, bo nie miał na to siły. Tego się nie powinno robić, to było absolutnie straszne. Na drugim filmie, który pokazuje wcześniejsze wydarzenia widać, że oni go szarpią, biją po boku i uderzają. To są metody, które pokazują, że konie są tylko maszynkami do zarabiania pieniędzy. Nie możemy tu mówić o miłości do zwierząt – mówi Anna Płaszczyk.

Czy konie przestaną obsługiwać turystów w Tatrach? 

Przez ostatnie 10 lat prowadziliśmy bardzo intensywną kampanię edukacyjną, która w pewnym momencie zaczęła przynosić rezultaty, bo w 2018 i w 2019 roku fiakrzy zaczęli narzekać, że ludzie nie chcą wsiadać. Boją się wyśmiewania i narodowego obciachu. 68 proc. Polek i Polaków jest za likwidacją tego transportu. Z roku na rok mamy jednak więcej turystów zza granicy, którzy korzystają z takich usług. Jeżeli park narodowy dopuszcza takie traktowanie zwierząt, to w ich mniemaniu znaczy, że jest okej. Obserwujemy, że na te wozy wsiada dużo obcokrajowców (…). Tatrzański Park Narodowy zarabia na tym transporcie milion złotych rocznie i jest zainteresowany tym, żeby te informacje nie docierały do opinii publicznej. TPN nie opublikował komunikatu o wypadku wtedy, kiedy się to stało, tylko w sobotę, 4 maja, kiedy Polska trzęsła się ze złości. Park jest zainteresowany tym, żeby to trwało, co potwierdzają ich działania z ostatnich lat – dodaje Anna Płaszczyk.

Żywot koni z Morskiego Oka jest często tragiczny. Czy tak musi być?

Płacenie, za cierpienie zwierząt, tylko po to, żeby bez potu i wysiłku dostać się do Morskiego Oka jest nieetyczne i okrutne. Te konie ciągną o tonę za dużo. W wyniku tego doznają mikrourazów, które kumulują się w ich organizmach. Po trzech latach przestają nadawać się do jakiejkolwiek pracy. 61 proc. z nich trafia w wyniku tego do rzeźni. Każda osoba, która wsiada na te wozy i płaci za cierpienie zwierząt, przykłada rękę do tego, że umierają one w rzeźniach – dodaje.

Oświadczenie dotyczące opisywanej sytuacji opublikował Tatrzański Park Narodowy.

Piątkowy incydent z udziałem konia – zgodnie z regulaminem – został zgłoszony przez fiakra do leśniczego, który konia widział, stwierdził lekkie otarcie i zalecił wizytę u weterynarza. Wyniki badania zostały przez Stowarzyszenie Przewoźników opublikowane w mediach.  My natomiast cieszymy się z deklaracji Ministerstwa Klimatu i Środowiska, które chce zainicjować rozmowy w sprawie transportu. Sytuacja ta jest dobrym pretekstem, żeby poznać fakty i merytorycznie porozmawiać o przyszłości. Sprawa jest złożona, ponieważ zaangażowanych jest tu wielu interesariuszy (starostwo powiatowe, do którego należy droga, wójt gminy Bukowina, fiakrzy zrzeszeni w Stowarzyszeniu Przewoźników do Morskiego Oka, Związek  Podhalan, Ministerstwo Rolnictwa, służby weterynaryjne), w związku z tym kolejna rozmowa w większym gronie jest niezbędna i jesteśmy na nią otwarci. Dziękujemy turystom za wrażliwość i zwracanie uwagi na wszelkie ewentualne nieprawidłowości. Zapewniamy, że każde zgłoszenie weryfikujemy i podejmujemy działania w granicach naszych kompetencji – tak jak i w tej konkretnej sytuacji – brzmi tekst opublikowany przez TPN.

Upadek konia na drodze do Morskiego Oka. Fiakrzy komentują

Sprawę upadku konia na trasie do Morskiego Oka skomentował prezes Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka, Władysław Nowobilski.

Natura niektórych koni jest taka, że jak się przewrócą, to leżą nieruchomo. Nie wstają od razu. Ten koń tak leżał, został wyprzęgnięty i lekkim bodźcem pobudzony, po czym od razu wstał. Na miejscu obecne były służby parku, które opisały zdarzenie jako nieszkodliwe. Był także lekarz weterynarii, który zbadał konia. Zwierzę jest zdolne do pracy. Nic się nie stało. Przekaz jest dramatyzowany, natomiast trzeba zawsze brać pod uwagę poprawkę na to, co mówią organizacje pro-zwierzęce, którym zależy na pokazaniu tego z innej strony (….). Każdy musi sobie dopowiedzieć, jaka jest rzeczywistość. To, co jest zapisane, wyniki badań – zostaną udostępnione na stronie Tatrzańskiego Parku Narodowego. My dementujemy, że to zdarzyło się na skutek pogody i majowego weekendu. Upadek nie ma nic wspólnego z przemęczeniem koni – powiedział w oświadczeniu opublikowanym w serwisie Facebook.

Największe tego typu ogrody w Polsce już otwarte. Małopolskie uzdrowisko przeżywa najazd turystów zza granicy

Z pełnym oświadczeniem można zapoznać się poniżej.

Sprawą konia z Morskiego Oka zajmie się również policja.

W związku z pojawieniem się w mediach filmu oraz informacji dotyczących upadku konia ciągnącego wóz na drodze prowadzącej z Palenicy Białczańskiej nad Morskie Oko tatrzańscy policjanci podjęli czynności sprawdzające pod kątem ewentualnego zaistnienia przestępstwa z art. 35 Ustawy o Ochronie Zwierząt. Według dostępnych informacji do incydentu doszło 3 maja br. Policjanci poddają analizie obecny w mediach film, docierają do świadków zdarzenia, osób biorących w nim udział oraz właściciela zwierzęcia, celem dokładnego sprawdzenia i wyjaśnienia wszystkich okoliczności tej sprawy – piszą mundurowi z Zakopanego.

Co dalej z końmi z Morskiego Oka? Czy TPN wprowadzi zmiany?

Wielokrotnie w mediach pojawiały się informacje i postulaty domagające się zakazania użytkowania koni w transporcie turystów nad Morskie Oko. Od kilkunastu lat sprawa pozostaje nierozwiązana, a zwierzęta wciąż – zdaniem wielu – pracują ponad własne siły. Pracownicy parku pytani o to, czy obecnie rozważa się wprowadzenie innego środka transportu nabierają wody w usta. Na razie nie wiadomo, co wydarzy w sprawie koni z Morskiego Oka. Nagranie, które oburzyło internautów może stać się punktem zwrotnym w całej sprawie. Jak będzie tym razem?

Sedno Sprawy - Paweł Szefernaker