Zakopane. Spór o transport konny do Morskiego Oka. Starosta jest przeciwko likwidacji
Na Podhalu trwa spór o transport konny do Morskiego Oka. Chociaż dyskusja o jego likwidacji trwa w Tatrach od lat, dopiero od tegorocznej majówki dyskusja przybrała tak zaawansowany obrót. Wszystko przez głośną sytuację ze szlaku — do sieci trafiło nagranie, na którym możemy zobaczyć, jak zmęczony koń pada przed wozem i podnosi się, dopiero kiedy woźnica mocno uderza go w głowę. To sprawiło, że temat został podjęty na arenie ogólnopolskiej i trafił nawet do Sejmu. Pojawiło się kilka pomysłów, jak można zastąpić transport konny na drodze do Morskiego Oka. Były testy wozów hybrydowych i elektrycznych. W rozmowie z nami tatrzański starosta przyznaje jednak, że jest przeciwnikiem całkowitej likwidacji zawodu fiakrów.
— Nie dopuszczam takiej możliwości, żeby konie były zastąpione przez samochody elektryczne z kilku względów społecznych. Po pierwsza samochody elektryczne mogą jeździć na całym świecie, a my tutaj staramy się stworzyć pewien charakter. Staraliśmy się, aby nasz regionalizm był żywy, co nam się udało. Jego elementem są te gospodarstwa rolne i konie, które później potrzebne są, żeby uświetniać nasze wesela. Oczywiście te konie też zarobkują, czyli kuligi, oprawy różnych uroczystości. Po drugie na Podhalu mamy problem, z tym że nasze gospodarstwa rolne są w głębokim odwrocie. Dzięki tym koniom kilkadziesiąt gospodarstw rolnych istnieje w gminie bukowina tatrzańska. Po trzecie ta część ludności ma prawo tam zarobkować, ze względu na to, że kiedy powstawał tam Tatrzański Park Narodowy, oni zostali siłą wyrugowani z tamtych terenów — powiedział nam starosta tatrzański Andrzej Skupień.
Zakopane. Starosta tatrzański skłania się do wozów hybrydowych
Chociaż Andrzej Skupień wyraził głęboki sprzeciw wobec całkowitej likwidacji zawodu fiakrów oraz transportu konnego na drodze do Morskiego Oka. We wprowadzeniu elektrycznego wozu widzi dużo przeszkód, w tym problemy prawne. Starosta tatrzański uważa, że dużo lepszym rozwiązaniem jest wóz hybrydowy, który będzie wspierał pracę konia. Jego zdaniem to może być najlepszy kompromis, biorący pod uwagę oczekiwania aktywistów i aktywistek wobec pracy koni oraz oczekiwań górali i góralek. Obecnie na szlaku do Morskiego Oka prowadzone są testy różnych pojazdów z napędem elektrycznym. Wkrótce ma się odbyć podsumowanie testów i decyzja, co dalej z tym zrobić.
— To byłaby duża rewolucja również z innego względu. Ta droga ma charakter zamknięty. Wprowadzenie tam regularnego transportu, opartego na licencjach i pozwoleniach jest na ten moment niemożliwe. Wymagałoby to dużej rewolucji, również w zakresie prawnym. A to jest bardzo trudna droga. W sezonie to wygląda jak procesja Bożego Ciała. Tam jest tak tłoczno, że wprowadzenie czegoś nowego, również busów elektrycznych, które muszą się przeciskać przez ten tłum ludzi nie jest dobrym rozwiązanie. Rozumiejąc dużą presję chcemy jednak wyjść naprzeciw temu, żeby ludzie mieli przekonanie, że koń nie ciągnie całego ciężaru do góry. Być może wtedy te protesty i argumenty aktywistów zostaną wytrącone — powiedział starosta tatrzański Andrzej Skupień.