Historią Laguna żył nie tylko Kraków, ale cała Polska! Przypomnijmy, że rok temu do Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami zadzwoniła kobieta, która przerażona opowiadała o Lagunie, mającym straszyć mieszkańców. Ludzie mieli bać się wychodzić z domów i otwierać okien.
"Ludzie okien nie otwierają, bo się boją, że im to do domu wejdzie! Jest brązowe, siedzi na drzewie i to jest ten… noooo, ten.. lagun! (...) Siedzi tu od dwóch dni i wszyscy się go boją!" - relacjonowała mieszkanka Krakowa.
Lagunem okazał się słodki rogalik, którego ktoś wyrzucił, a ten zawisł na drzewie. Historia tego krakowskiego potwora obiła się echem po świecie. Na Laguna zwróciły uwagę zagraniczne media, a nawet sam Stephen King.
Teraz Lagun doczekał się godnego następcy. KTOZ kilka dni temu znów odebrał tajemniczy telefon.
Do schroniska zadzwoniła Pani: w głosie strach, szloch - "jakiś ogromny stwór czai się w łazience i nikt, ale to nikt, nie chce udzielić jej pomocy". A że nasz kierowca zuch, wybawiciel płci pięknej z opresji, to pojechał - niczym rycerz naszym białym rumakiem. Wszedł do łazienki, uzbrojony w słoik, który dostał od niewiasty i pochwycił bestię własnymi rękoma... - czytamy we wpisie KTOZ w mediach społecznościowych.
Okazało się, że ten "ogromny stwór" jest po prostu pająkiem kątnikiem, którego bardzo często można spotkać w Polsce. Dodajmy, że maksymalnie może osiągać wielkość 18 mm, a rozpiętość odnóży sięga do 8 cm. Pająk może atakować w obliczu zagrożenia, ale jego jad nie jest niebezpieczny. Ugryzienie może być bolesne.
Ostatecznie pająk został wypuszczony na terenie schroniska - wrócił na wolność, teraz będzie bronił nas przez insektami wraz z innymi pająkami, zamieszkującymi nasze progi - dodaje KTOZ.