"Problem znany od pokoleń". Regionalny oddział Wód Polskich w Krakowie alarmuje, że wykrył już prawie 5 tysięcy wylotów, którymi ścieki trafią do rzek i potoków. Połowa z nich jest nielegalna. To wstępne wyniki kontroli, która rozpoczęła się zaledwie tydzień temu. Najgorsza sytuacja w Małopolsce jest na Podhalu. Górale przyznają, że coś w tym jest.
Płynie sobie górski potok, który powinien być czysty, a do niego gdzieś tam jakaś rurka skądś wystaje, a z tej rurki już nie powiem co nieładnie pachnie - mówi jedna mieszkanka Zakopanego - słyszy się co jakiś czas, że gdzieś tam ktoś coś wypuścił do potoku. To są takie naleciałości z dziada, pradziada, że śmieci się wywoziło do potoków, żeby popłynęły daleko od chałupy - dodaje inny mieszkaniec.
Polecany artykuł:
Urzędnicy Wód Polskich niestety nie mają wiele możliwości zwalczania tego procederu. Mogą jedynie zachęcać właścicieli wylotów, by je legalizowali i dostosowywali do obowiązujących wymogów.
Będziemy współpracować niewątpliwie w tym aspekcie z samorządami i będą informowane na bieżąco Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Środowiska, które mają jak wiadomo moc kontrolną - mówi rzeczniczka krakowskich Wód Polskich Magdalena Gala.
WIOŚ może nakładać mandaty za nielegalne wyloty ścieków w wysokości 500 złotych. Hydrolodzy z Akademii Górniczo-Hutniczej podkreślają, że to o wiele za mało by zwalczyć ten powszechny w ich ocenie proceder. Profesor Mariusz Czop z AGH argumentuje, że najlepszym rozwiązaniem jest zamykanie wylotów i zmuszanie ich właścicieli do szukania alternatywnych sposobów usuwania nieczystości.