Zakopane. Azjaci zachwycili się polskimi Tatrami
Podhale coraz częściej przyciąga do siebie turystów z dalekich zakątków świata. Latem Zakopane zostało opanowane przez gości z Bliskiego Wschodu. Lokalni przedsiębiorcy nie ukrywali, że to dzięki Arabom sezon udało się uratować, przy znaczniej mniejszym obłożeniu ze strony naszych rodaków. Obecnie to Azjaci zjeżdżają do Zakopanego, chcąc zobaczyć Tatry i spróbować swoich sił w jeździe na nartach. To cieszy hotelarzy i restauratorów. Wskazują, że dzięki temu miasto staje się kurortem nieodbiegającym od tych w Szwajcarii i Alpach.
— Są to przede wszystkim goście z Korei Południowej, Japonii, Tajlandii czy Chin. Wydawałoby się, że Zakopane czy Podhale nie jest dla nich oczywistym celem podróży, jednak rzeczywiście coraz częściej się pojawiają. Próbują swoich sił na stokach narciarskich, chętnie testują także regionalne dania w lokalnych restauracjach — powiedział nam Wiktor Wróbel, prezes jednego z luksusowych hoteli w Zakopanem. — To pokazuje, że naprawdę ciężko spekulować, jacy goście, z której części świata przyjeżdżają do Zakopanego. Na pewno sprawia to, że miasto zyskuje renomę międzynarodowego kurortu, podobnie jak te w Austrii czy Szwajcarii, co oczywiście lokalnych przedsiębiorców bardzo cieszy — dodał Wróbel.
Azjaci w Zakopanem. Co im się podoba najbardziej?
Jak przyznaje w rozmowie z nami Katarzyna Strama z Centrum Szkoleń Narciarskich Nosal w Zakopanem, turyści z Azji chętnie przyjeżdżają na Podhale, ponieważ wiele z nich nigdy wcześniej nie widziało śniegu. Chętnie próbują swoich sił w jeździe na nartach, chociaż nierzadko są do tego kompletnie nieprzygotowani, co doprowadza do niebezpiecznych sytuacji na stoku. Nie zdają sobie sprawy, że narciarstwo to niebezpieczny sport, wymagający odpowiedniego przygotowania i sprzętu.
— Mamy coraz więcej turystów zagranicznych, takich, których wcześniej nie mieliśmy, właśnie z Azji. Widzimy, że to są osoby, które być może nigdy w życiu śniegu nie widziały i przyjechały do Zakopanego, bo być może chciały odwiedzić góry. Widząc śnieg i to, że można jeździć na nartach, chcą tego spróbować — powiedziała nam Katarzyna Strama. — Było widać, że są to trochę przypadkowi narciarze, którzy przyjeżdżając tutaj, potrzebują praktycznie wszystkiego, czyli sprzętu, stroju oraz instruktora, z czego sami też nie do końca zdają sobie sprawę. Pokazały to sytuacje na stokach, gdzie osoby ubrane w kurtkę, mające narty na nogach, wyjeżdżały wyciągiem i nie były świadome, że jak będą na górze, to robi się niebezpiecznie, a jak nie potrafią jeździć to stwarzają zagrożenie dla siebie i innych. Takich sytuacji mieliśmy bardzo dużo — dodała Strama.