Ukryte kamery w Ujastku. Szpital stanowczo komentuje
TVN24 poinformowało o wiadomości od pracownicy krakowskiego Szpitala Położniczo-Ginekologicznego Ujastek, która chciała pozostać anonimowa. Kobieta napisała, że na dwóch odcinkach jej oddziału zostały zainstalowane ukryte kamery. Pracownicy ani pacjentki nie miały takiej wiedzy, ani nie wyraziły na to zgody. Na kamerach zostały zarejestrowane nasze prywatne rozmowy oraz z pewnością wizerunki pacjentów - dzieci noworodków i wcześniaków, o czym ich rodzice nie mają pojęcia - brzmi treść anonimowego zgłoszenia, które dotarło do TVN24. Postanowiliśmy poprosić szpital o komentarz w tej sprawie.
– Kamery były czasowo zainstalowane na Oddziale Intensywnej Terapii Noworodka. Miało to miejsce od 1 do 23 lipca. Kamery zostały zdemontowane i w tym momencie ich już nie ma. Chodziło o kwestie podwyższonego stanu epidemiologicznego. Trochę się martwiliśmy w kwestii naszych pacjentów, natomiast w dalszym ciągu uważamy, że monitoring nie łamał praw pacjenta, ani przede wszystkim nie był podsłuchem - powiedziała nam Katarzyna Kozakiewicz ze Szpitala Położniczo-Ginekologicznego Ujastek w Krakowie.
Dopytaliśmy o to, czy pracownicy oddziału zostali powiadomieni o instalacji monitoringu.
- Pracownicy przychodząc do pracy zawsze mają wgląd na klauzule dotyczącą monitoringu, które znajdują się zarówno w Intranecie, jak i przy wejściu na poszczególne odcinki szpitala. Wchodząc do pracy, widzą zarówno kamery monitoringu, jak i naklejki informujące o nim, zamieszczone w obszarze placówki - dodała w rozmowie z nami rzeczniczka Szpitala Położniczo-Ginekologicznego Ujastek.
Na pytanie, czy ukryte kamery rejestrowały dźwięk, o czym była mowa w anonimowym zgłoszeniu od pracownicy szpitala, rzeczniczka Ujastka stanowczo zaprzeczyła: Nie, to nie jest prawda.