Propozycje urzędników spotkały się ze sporym sprzeciwem radnych Koalicji Obywatelskiej i Krakowa dla Mieszkańców. Dominik Jaśkowiec, przewodniczący Rady Miasta nowy regulamin określił mianem kastracji idei budżetu partycypacyjnego.
Wolałbym, żeby to były słowa na wyrost, ale mamy taką przypadłość, że BO przestał mieć sens w Krakowie. On będzie, bo tego wymaga ustawa, ale mieszkańcy nie będą mogli zgłaszać zadań inwestycyjnych, wieloletnich. To zadania wymagające wuzetek, pozwoleń na budowę, a te procedury, jak wiemy trwają długo. Więc takich projektów nie da się zrealizować w cyklu jednorocznym i będą one odrzucane na etapie weryfikacji - oburza się.
Podobnego zdania jest Natalia Nazim, miejska aktywistka i była członkini Rady Budżetu Obywatelskiego.
Nowe zasady wprowadzą bardzo dużo ograniczeń dla "twardych" projektów, których było najwięcej. Często sfrustrowani mieszkańcy nie mogący się doprosić inwestycji zgłaszali projekt do budżetu obywatelskiego. W tym momencie jeśli wprowadzona będzie zasada, że projekt będzie musiał być zrealizowany w danym roku budżetowym, to te projekty, trwające np. dwa lata będą odrzucane - mówi.
Wiceprezydent Andrzej Kulig odpowiada, że miasto ma związane ręce, bo taki wymóg stawia nowelizacja ustawy o samorządzie. Znajduje jednak rozwiązanie problemu.
Po pierwsze zadania są "znaczone" po drugie środki są "znaczone" jest wydzielone zadanie generalne w budżecie, 05 proc. budżetu gminy na budżet obywatelski i to zadanie musi być w danym roku zrealizowane. To nie jest zła, ani dobra wola, tylko przepisy muszą być zgodne z aktami wyższego rzędu. zdajemy sobie sprawę z problemu, rozwiązaniem jest stworzenie takiego bypassu, w postaci zadań niewygasających, pozwalających przedłużyć inwestycję o pół roku - informuje.
Dyskusja nad uchwałą była wyjątkowo gorąca. Prowadzący obrady Michał Drewnicki musiał zarządzić przerwę, dającą radnym czas na ochłonięcie. Ostatecznie dokument przeszedł głosami radnych PiS i klubu prezydenckiego.