Ratownik medyczny w trakcie udzielania pomocy padł ofiarą kradzieży
Bartłomiej Zając został wezwany do urazu ręki narciarza, który znajdował się przy kasach biletowych Stacji Narciarskiej Suche. Podjechał jak najbliżej miejsca, gdzie znajdował się poszkodowany i zaczął udzielać mu niezbędnej pomocy medycznej. Po interwencji zorientował się, że ktoś ukradł jego narty.
- Dostałem wezwanie na dół wyciągu i zostawiłem narty tak, jak robię to kilka razy w ciągu dnia; parkuję tam w jednym miejscu. Po udzieleniu pomocy osobie poszkodowanej zobaczyłem, że nart nie ma. To był roczny sprzęt o wartości około czterech tysięcy złotych z wiązaniami. Niestety, przewija się przez to miejsce bardzo dużo ludzi i nikt nie zauważył momentu kradzieży. Jeśli chodzi o monitoring na stacji narciarskiej, akurat ta kamera, która mogłaby ten moment złapać, uległa uszkodzeniu, więc nic nie widać. Zaczynam tracić nadzieję, że moje narty się odnajdą - powiedział nam Bartłomiej Zając.
Ratownicy narciarscy są oznakowani na stoku, noszą specjalne mundury. Poruszają się także z niezbędnym, podręcznym sprzętem medycznym, który wykorzystują do udzielania pomocy. Złodziej dobrze wiedział, że okrada ratownika, który spieszy się do poszkodowanego.
Wszyscy, którzy byli świadkami tego zdarzenia, do którego doszło w sobotę, 14 stycznia o godzinie 18 lub widzieli narty pana Bartłomieja proszeni są o kontakt z komisariatem policji w Zakopanem (tel. 47 834 74 00).