Budda na wolności. Głośny powrót Kamila L.na Instagrama
W październiku 2024 r. wybuchła jedna z największych, o ile nie największa, afera w historii polskiego internetu. W połowie miesiąca doszło wówczas do zatrzymania youtubera Kamila L., pseudonim Budda, oraz dziewięciu innych osób, którym prokuratura postawiła zarzuty dotyczące udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, której celem było popełnienie przestępstw karno-skarbowych związanych z organizowaniem uczestnictwa w grach losowych, wystawianie nierzetelnych, poświadczających nieprawdę faktur VAT oraz pranie brudnych pieniędzy. Dodatkowo popularny influencer został oskarżony o kierowanie ową grupą. Dwa dni po głośnej akcji przeprowadzonej przez CBŚP, 16 października Budda trafił do aresztu, w którym przebywał do 23 grudnia. Tuż przed Wiglią Kamil L. opuścił zakład karny, wpłacając poręczenie w wysokości 2 milionów złotych. Tego samego dnia z aresztu wyszła także Aleksandra K., partnerka 26-latka, która została zatrzymana i oskarżona w tej samej sprawie.
Internauci z wypiekami na twarzy wyczekiwali powrotu Buddy do sieci. Influencer nie kazał na siebie długo czekać, ale początkowo dawkował obecność. Najpierw zostawił komentarz pod teledyskiem do utworu „Pardon”, który nagrał z Louisem Villainem. Nawiązując do wersu "Pardon, byku nie ma to tamto, patrz mi na oczy nie saldo", Kamil L. napisał "Mieli patrzeć na oczy, a nie saldo. Ehh.". Później przyszedł czas na noworoczne życzenia, przy których okazji pokusił się o życiową refleksję:
Jakoś od dzieciaka się mnie ten przypał trzymał... Człowiek urósł, przypał też. Życzę wam, aby 25 był pełen niesamowitych historii i zwrotów akcji!" - napisał 31 grudnia na kanale nadawczym 26-latek.
W nowym roku na Instagramie Buddy zaczęło się dziać. Najpierw pojawił się opis "Psy szczekają, kiedy pana nie ma na posesji", potem kolejny post na kanale nadawczym aż wreszcie oczekiwane przez wszystkich nagranie, na którym widać, jak Budda odbiera z parkingu policyjnego swój ulubiony samochód - Rolls Royce Cullinan Mansory. Wideo towarzyszy podkład muzyczny z serialu "Ojciec Mateusz", a sam influencer występuje w nim z czarnymi paskami na oczach. Dla wielu internautów był to znak, że Kamil L. nie traktuje poważnie postawionych mu zarzutów i wyśmiewa się z całej sytuacji. Oliwy do ognia dolał fakt, że Budda zmienił nazwę swojego kanału nadawczego na z "Przekaz Arcybiskupa" na "Przekaz Ojca VATeusza". W sieci zaczęły pojawiać się komentarze, że jest bezczelny. Youtuber nie pozostał oskarżeń bez odpowiedzi.
Budda wyśmiewa więzienie? Youtuber pokazał nowy tatuaż i wymowną kartę do gry
W czwartek, 23 stycznia youtuber po raz kolejny postanowił przemówić do obserwatorów. Tym razem opublikował krótkie stories, podczas którego nawiązał do gry Monopoly i jednocześnie swojego aresztowania. Na nagraniu widzimy bowiem tatuaż Buddy przedstawiający Pana Monopoly, a także maskotkę z wizerunkiem tej postaci, która trzyma w dłoniach worek z pieniędzmi. Kamil L. prezentuje również tzw. kartę "szansy" z planszówki, na której widnieje napis "Wychodzisz bezpłatnie z więzienia". 26-latek zdecydował się jednak przekreślić to drugie słowo, sugestywnie odnosząc się tym samym do wysokiej kaucji, jaką przyszło mu zapłacić za wolność. Krótkiemu wideo, na którym nie zabrakło także luksusowego auta, towarzyszy podkład w postaci zniekształconego głosu influencera:
Bezczelne by było, a przecież bezczelnością się brzydzę, żeby nie podziękować za pomoc, mordo. No, to dzięki - mówi Budda podczas relacji.
Trudno nie mieć wrażenia, że Kamil L. daje w ten sposób do zrozumienia, że nie przejmuje się ani zarzutami prokuratora ani głosami krytyki, które spada na niego w internecie. Takie zdanie wyraża wiele osób komentujących w sieci ostatnie poczynania Buddy.