Wycieki danych wykorzystywane przez nastolatków do dręczenia rówieśników
Portal Niebezpiecznik.pl zwrócił uwagę poważny problem, jakim jest wyciek wrażliwych danych. Należą do nich informacje m.in. o adresie zamieszkania, stanie zdrowia, czy kwestie światopoglądowe. Takie informacje po trafieniu w niepowołane ręce mogą wyrządzić bardzo dużo szkody. Co ciekawe, młodzież w Polsce znalazła niezwykle kreatywny, choć także niepokojący sposób na ich wykorzystanie. Jak informuje portal coraz powszechniejsze staje się zjawisko "jehowwingu".
Czym jest "jehowwing"?
Jak wskazuje portal Niebezpiecznik.pl młodzież, a w szczególności uczniowie i uczennice szkół średnich wyszukują bazy danych, które wyciekły z różnych firm, a następnie wśród nich szukają nazwisk znajomych osób. Kluczowe są dane teleadresowe. Zazwyczaj ich ofiarami padają rodzice rówieśników. Wówczas przez stronę internetową Świadków Jehowy umawiają wizyty z przedstawicielami związku wyznaniowego. W ten sposób ukuł się termin "jehowwing". Ten pozornie niegroźny żart jest jednak bardziej kłopotliwy dla samych przedstawicieli Świadków Jehowy niż samych "ofiar" żartu. Zazwyczaj takie spotkania kończą się po prostu w momencie, kiedy ktoś ze zboru zapuka do drzwi.
"Jehhowing" może nieść ze sobą groźne konsekwencje
Chociaż "jehhowing" może wydawać się niegroźnym żartem, wiążą się z nim poważne konsekwencje. Eksperci obawiają się, że to zjawisko może przybrać na sile, m.in. za pomocą platform społecznościowych, takich jak TikTok. Ponadto pobieranie wycieków danych może także mieć konsekwencje prawne, a ich nielegalne wykorzystanie może zaalarmować służby. Portal Niebezpiecznik.pl radzi, aby zgłaszać takie sytuacje na policję, nawet w anonimowy sposób, aby zapobiec w przyszłości kolejnym wyciekom danych.